Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zżelaza.
Coltranedąłzcałychsilwtrąbkę,ajarozkoszowałem
sięwidokiemmijanejplażyUrbanova.Muzykajazzowa
zawszemniezachwycałaiwprawiaławdobrynastrój.Nie
byłotowcalezwiązanezpowracającąmodąnaMilesa
Davisaifakt,żejazzostatnimiczasystałsięczymś
więcejniżtylkodobrymtłemdobzykanialubupijaniasię
wbarze.Modamałomnieobchodziła,jednak
odpowiadałomi,żejazzwreszciestałsiępopularny,
bomogłemgosłuchaćjeszczeczęściej.Byłwszędzie,ale
niewielunaprawdęsięnimfascynowało.Sammiałem
tylkokilkapłytiniezamierzałemkupowaćwięcej.
Wystarczałomiradiowdomuiwsamochodzie.Gdyzaś
niebyłemwżadnymztychmiejsc,zaczynałemnucić
bezwiednieutwory,jakzwariowanystaruszekpodróżujący
autobusem.
Pokilkuminutachdotarłodomnie,żechybasię
zgubiłem.Niepoznawałemtejokolicy.Gdziekolwiek
spojrzałem,rozciągałasiępustynia.Zadzwoniłamoja
starakomórka.SpojrzałemnaekrantobyłOrtiz.
Wyłączyłemaparatirzuciłemnatylnesiedzenie.Byłem
napodrzędnej,asfaltowejszosieprowadzącejdonikąd,
dalekoodautostrady.Drogapięłasięwgóręiginęła
zahoryzontem.Naglewoddalicośspostrzegłem.Był
todwupiętrowybudynekzmałymparkingiem.Wentylator
rzęził,ajapociłemsięjakświnia.
Tomusibyćtampowiedziałemdosiebie.Często
mówiłemnagłos.Toutrzymywałomnieprzyzdrowych
zmysłach.Ruszyłemwstronębudynku.Rysowałasięprzy
nimcorazwyraźniejludzkapostać.Naplacustałgruby,
łysymężczyzna,spoconyjakszczur.Bawełnianąchustką
ocierałpotzczołaidorodnego,podwójnegopodbródka.
Ubranybyłwmarynarkęibiałąkoszulę,któraledwie
zakrywałabrzuch.
Zaparkowałem,wzniecajączasamochodemobłok
kurzu.Jałowykrajobrazprzypominałmiscenęzfilmu