Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zamyśliłemsię.Naglejakiścieńprzesłoniłmisłońce.
Otworzyłemoczy.Przymoimstolikuusiadłdobrze
zbudowanymężczyzna.Skrzyżowałręcenapiersi
ispojrzałnamniemałoprzyjaźniezzaopuszczonych
nanospilotek.
–Możnawiedzieć,copanrobi?–zapytałem.
–PanGabrielCaballero?–powiedziałgrobowym
tonem.–Niemylęsię?
–Nie–odpowiedziałem.–Niemylisiępan.Ktopyta?
–InspektorRojo–odpowiedziałiwyciągnąłodznakę
–zwydziałuzabójstw.
–Skądpanwiedział,gdziemnieznaleźć?
–Odpanaszefa.
–Sukinsyn.
–Chciałbym,żebypanposzedłzemnąizłożył
wyjaśnienia–powiedziałmężczyzna.
–Wtejchwiliniemogę–odpowiedziałem.–Jestem
zajęty,inspektorze.
–Właśniewidzę…–rzuciłpolicjant.–Dobrze.Wtakim
raziejeszczesięspotkamy.
–Ocochodzi?–zapytałemnaiwnie.
–Proszęjeśćspokojnie,bosiępanudławi
–odpowiedziałioddaliłsię.Wsiadłdosamochodu,
wktórymczekałnaniegodrugifunkcjonariusz.Ruszyli
zpiskiemoponwkierunkuSanJuanizniknęliwoddali.
Straciłemapetyt.