Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ADżonganaglesięporuszył.Zostałmuprzecież
jeszczekwadrans,aonpotrzebujesnu,żebynabraćsił
napodróżdoMemphis.Tenszlakprzepływałteżjego
ojciec,zanimprzekłuligoLądowcy,wyjątkowookrutne
stworzenia,którepływająmałymiławicamipotafli
wody.Wielorybyniepotrafiąostrzegaćsięwzajemnie
przedLądowcami,naszczęściecizdarzająsiębardzo
rzadkoizwyklemożnaichwyczućprzez
charakterystycznedrobneprądy.
Terazniebyłoniczegotakiego,nic,cozaburzyłoby
równowagęciemnejgodziny,ajednakDżongasię
wybudził.Zwyklecucigoszarafalaświatła,aznią
pierwszeławice,którepochłanianaśniadanierazem
zlitramiwody,potempłynieznanymtunelem,ażtam,
gdziekoralowcewidaćbardzowyraźnie.
Terazniczegotuniema,tylkowodaczarna,uśpiona
izimna.Nigdyniezaznałtakiejciemnościitakiej
pustki.Machnąłogonem,odbiłsięwgórę,zrobił
przewrótdopozycjipoziomejiterazjużmusipłynąć,
chociażwciemnościachkierunekjestniepewny.
Zanurzyłsięjeszczegłębiej,tam,gdziekażdydźwięk
słychaćnawetzdaleka.Jeżeliktóryśzwielorybówteż
sięwybudził,tomożedajeznać,możewiewięcej
otym,cosięstało,więcDżongazacząłkierowaćsię
zmysłemsłuchu,niezwracającuwaginato,dokąd
płynie.
*
Beatazmieniapasjezdni,naciskapedałhamulca,
astopymabose,botaklubinajbardziej,poprostudaje
imodpocząć,zanimzałożyczerwono-żółtebuty
nazielonymobcasie,októrychpotembędąpisać
wszystkieplotkarskieportale.Tak,tojestkicz,tak,