Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mów.Pamiętamciebie.Czterylatatemuzdałemciebie
zkonwojemwCzycie.
–Takjest.Aterazwychodzęzkatorgi.MijamyNerczyńsk,
ostatniemiasto,więcproszęwachmistrza,bypozwoliłmiporobić
tuzakupy,taka,zdawałobysię,uzasadnionaprośba…Przecieżwiezie
mnienawieczneosiedlenie!
Porucznikniespieszniepomieszałherbatęłyżeczką,odpił.
–Wieszco,Bojarszynow,jabymgopuścił,przecieżnieucieknie.
Pociągzaczterygodziny.Masztukogoznajomego?
–Meldujęposłusznie,tuwdomkuprzydworcumieszkauntier
jeden,wojnęjapońskąprzerobiliśmyrazem.
–Toidźdoniego,niebędziesiętobienudziło.Aontymczasem
pochodzipomieście,zakupi,cotrzeba,iconajważniejsze,niech
poczujesmakwolności,boprzytobieontegoniepoczuje…Ot,
iregulaminwporządku,iczłowiekniedoznałponiewierki.
WtymbyłcałyCzybisow.Niktuniegonieuciekł,alekażdymiał
conależyiniktobityniebyłprzeztedwadzieścialat,kiedy
onprowadziłkonwojezMoskwydoIrkuckaiCzyty,posiwiałprzy
tym,żelaznyporucznik.Zatosynjegouczysięwomskimkorpusie
kadetów,możejużskończył,oficer…
–Nu,jakpanporucznikrozkazuje…
–Jatobienierozkazuję,Bojarszynow,jatylkotakmyślę.
–Wtakimrazie,terazjest–żandarmwyjąłswojącebulę,otworzył
–terazjestkwadranspodwunastej.Kwadranspotrzeciejżebyśtubył
punktualnie!
–Będęniezawodnie–przyrzekłiukłoniłsięporucznikowi.
–Dziękujęzapańskąuprzejmość.
Rześkiepowietrzeprzedwiośniaowiałogo,gdychwilępotem
stanąłnastopniachdworca.Byłkonieckwietnia,aleodrzekiciągnęło
chłodem,szedłjeszczelód,aleodgórysłońceprzypiekałoinagrzana