Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niestety.
Chociażwsumietodobrze,żeodziedziczyłamponim
tylkotyle.
–Niejestemgłodna–rzuciłamniemalodrazu.–Mam
zasobąbardzodługąpodróżiwizytęwszpitalu.Teraz
chcęwypićnajwiększykubekkakaoipołożyćsię
dołóżka.
Powiedziałamtogłośno,chociażdobrzezdawałamsobie
sprawęztego,żemojesłowawywołająburzę.
Czegokolwiekijakkolwiekbymniepowiedziała,sprzeciw
wtymdomuniebyłtolerowany.Ajuższczególniejeśli
wychodziłodemnie.
–Georgechciałbyraznajakiśczaszjeśćkolacjęrazem
zeswojącórką–zaczęła,nabierającpowietrzawpłuca.
–Taksięskłada,żedzisiajjestkutemuidealnaokazja,
więcnieróbjakzwykleproblemów.Idźnagóręiwróć,
gdysięogarniesz.
Widziałam,jakłagodnamaskanatwarzyElizabethznika
iukazujejejprawdziweoblicze.Zimnejiwyrachowanej
kobiety.Wreszciebrzmiałaiwyglądałajakktoś,kim
naprawdębyła.Jakktoś,dokogozdążyłamprzyzwyczaić
sięprzezostatnichkilkalat.
–Naprawdęjestemwykończona…
–Nawetniemamzamiarutegosłuchać!–Machnęła
niedbaledłonią,mierzącmniepogardliwymspojrzeniem.
–Nigdyniemacięwdomu,ajakjużjesteś,toalbo
zamykaszsięwpokojuiopijaszlitramitegozabójczego,
słodzonegonapoju,albotrenujesziczytaszksiążki.
Cóż,możeimiałarację.Szkodatylko,żenigdynie
wzięłapoduwagęfaktu,żetogłównieprzezjej
zachowaniebezprzerwyuciekamdoswojegostudiaalbo
spędzamwolnyczaswsamotności.Zwyczajnie
wpewnymmomenciezaczęłammiećdosyćponiżania
iwmawianiami,jakokropnąiniewdzięcznąjestemcórką.
Tylkodlatego,żeniezdecydowałamsiępójśćśladami
ojca.
–Kakaozabija?–zapytałam,próbujączrobićzdziwioną
minę.–Bardzociekawe,alepostaramsiętozapamiętać
naprzyszłość,choćprędzejumręodwaszegogadanianiż