Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Tomusibyćnienawiść
Willow
K
głowęodrazuprzemknęłarozkosznamyślotym,żeby
iedywponiedziałekranootworzyłamoczy,przezmoją
zostaćwłóżku.Zakopaćsięwpachnącejświeżością
pościeliiniewychodzićzniejjużdokońcadnia.Tym
bardziejżewłaśniedzisiajczekałmnieumówionytrening
zVictorem.
Zakażdymrazem,kiedyprzywoływałamwpamięci
nasząpiątkowąrozmowę,robiłomisiędziwniesłabo.Nie
poznawałamsamejsiebie.Ciągleuważałammojązgodę
zaczysteszaleństwo.Musiałamjednakprzyznać,
żeniełatwobyłowzbudzićwemniejakąkolwiek
ciekawość,ajeszczewiększezaskoczeniestanowiłodla
mniepodekscytowaniewywołanechęciąbliższego
poznaniategoczłowieka.
Zwlekłamsięzłóżkadokładnieoszóstejtrzydzieści,
adosamochoduwsiadłamrównągodzinępóźniej.
OstrzegałamVictora,żenienawidzęspóźnień,tymczasem
samamiałampółgodzinynadotarcienamiejsce.
Chybatylkomojawłasnanaiwnośćpodpowiadałami,
żezdążędojechaćdostudianaczas.Tobyło