Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaczynamnieujeżdżać.Tomaswójfinał,bez
rozczarowania.Dochodzę.Jestemwściekły,żeAnielin
misięnieoddała.ZrzucamzsiebieSabrinę,nakładam
spodnieiwychodzę.Jakostatnicham,aleniemogę
spojrzećjejwoczy.Toniesątezieloneoczy,wktórych
sięzakochałem.Jadędociebie–myślę.Poprawiamsię
waucie,cuchnęseksem.Wyciągamzeschowka
miętówkiidezodorant,topowinnopomóc.Podjeżdżam
podbramę,niemuszęnawetdzwonić,bojestotwarta.
Czekanamnie.Znowuzaczynamzachowywaćsięjak
szczeniak.Jesteśprofesjonalistą–upominamsiebie.
Zostawiamsamochódwtymsamymmiejscu,cowczoraj.
Dostrzegambłotoprzeddomem.Popadamwparanoję.
–Witaj.–Tokrótkiepowitaniesprawia,żezapominam
obożymświecie.–Wejdź,proszę.
–Witaj–odpowiadamzuśmiechem,chybasię
rumienię.–Czymogęskorzystaćzłazienki?–pytam.
Chcęskontrolowaćswójwygląd.
–Oczywiście–prowadzimniedoniej.
Przemywamtwarziręce.Poprawiamstaranniewłosy.
Niewiem,nacoliczę,alemyjęwumywalceteż
przyrodzenie.Pochwiliwychodzęirozsiadamsię
wygodniewsalonie.
–Napijeszsięczegoś?
–Tak,lampkęwinapoproszę–mówięzadziornie.
–Białeczyczerwone?–dopytuje.
–Zdamsięnaciebie.
Znikawkuchni,ajapróbujęułożyćscenariusz
przebiegurozmowy.