Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pozwoliłyjejdostrzec,żeustarozmówczyni
niebezpiecznieprzygotowująsiędowymówienialitery
„T”.
–...otóżto–zgodziłasięszybkozakonniczka.
–Rozwiązaniemmogąokazaćsiękije.Tojest–dodała
natychmiast,widzącniezapowiadającyniczegodobrego
wyraztwarzypanidomu–nordicwalking.Tuwokolicy
mamyprzecieżwspaniałetrasy,stworzonewręcz
dopieszychwycieczek.AskoroTrufla–chudadłoń
mimowolniezawędrowałapodstół,gdzieoddłuższego
czasuznajdowałasięposapującagóramięśni,
ipogłaskałaaksamitnąsierstkę–dodłuższych
przechadzeksięnienadaje...
Uśmiechnęłysięobienawspomnieniepamiętnego
spaceruzpsicąpaniKaroliny,któratowyprawastanowić
miaładyskretnąobserwacjępodejrzanych.Tak,siedząca
tużprzyzakonnicyiskupionanawyjadaniuwprost
zkuchennejposadzkikawałkówjajkanatwardo,które
odczasudoczasukładłatamdłońochopinowskich
palcach,Trufladotreningównienadawałasięabsolutnie.
–...Imniesięprzydaniecoruchu–dokończyła
iuśmiechnęłasięszelmowsko.
–Alecoludziepowiedzą?–słabozaprotestowała
Morawiecka.Wgruncierzeczyzzakonnicąubokumogła
spacerowaćnawetiPodzamczem.Aco!Niekażdymoże
siępochwalićtakimiznajomościami!Niekażdy!
–WtakimrazieOjców.Trastreningowychjesttam
dostatek...–uśmiechnęłasięsiostraTomasza.
AtekilkakilometrówodległościodWielmożypowinno
zapewnićminimumdyskrecji
–ucieszyłasięwduchu
wdowapoaptekarzu.
Poczuła,żekamieńspadłjejzserca.Znalazła