Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wsteczny.Kłamaćtoonipotrafią.
Joannamilczała,bacznieobserwującobrazztylnej
kamery.
Uważajbąknęła.
Uważamprzecieżodparł,dopieroterazdostrzegając
rowerzystę.Zahamowałtrochęzbytgwałtownie.Chyłka
spojrzałananiegozwyrzutemipokręciłagłową.
Maszracjęodezwałasiępochwili.Złgarstwem
radząsobiezawodowo.Gdybyniezdrowyrozsądek,
powiedziałabym,żetegoniezrobili.
Zerknęlinasiebie,aleniekontynuowalitematu.Chyłka
wyciągnęłasmartfona,apotemwybrałanumerjednej
zeswoichznajomychwredakcjiNSI.Kamerytejstacji
pojawiałysiętam,gdziesięcośdziało,dwadzieścia
czterygodzinynadobę,więcistniałospore
prawdopodobieństwo,żereakcjabędziebłyskawiczna.
Oryńskimiałjednaknadzieję,żetaksięniestanie.
Szlezyngierbyćmożemiałobyciewtychsprawach,ale
jegożonazpewnościąnie.Jedenniefortunnykomentarz,
anawetgestmógłsprawić,żepogrążyichwoczach
opiniipublicznej.
Chyłkanajwyraźniejbyłajednakinnegozdania.
Pochwilijejznajomadziennikarkaochoczozapewniła,
żeprzyjedziejeszczedziświeczorem.
Niewiem,czyabysięniepospieszyłaśzauważył
Kordian,gdypatronkaobróciłatelefonwręceischowała
godokieszeniżakietuniczymrewolwerowiecbroń.
WjechalinakrajowąszesnastkęwkierunkuPrzewięzi
iOryńskipozwoliłsobieniecoprzyspieszyć.
Niemamywieleczasuzaoponowała.Widziałeś
ślipiatamtegokrwiożercy?
Hę?
TegoSatanowskiego?Kołatałsięjużwnichzewkrwi.
Policyjneogarynamierzyłyofiaręinieminiepółdnia,
arozszarpiąnakawałki.
Myślisz,żechcąjużpostawićzarzuty?
Anacomajączekać?
Kordianpokiwałgłową.Rzeczywiścietrudnobyło
spodziewaćsięczegokolwiekinnego.Prokuraturamogła