Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Musiałbyćjakiśsposób,żebysobieprzypomnieć.Musiał!
Myślikotłowaływjejgłowie,przyprawiającomdłości.
Jeszczerazzerknęławgóręipisnęłajakkot,któregozbyt
mocnościśnięto.
Dobrze,najlepiejbędzie,jakzabierzemniepolicja.
Raczejcięniezabiorą,niemajądokądcięzabrać.Ale
trzebasięwjakiśsposóbdowiedzieć,cosięstało,
rozumiesz?
Tymrazembrzmiałłagodnie,jakbywystraszyłsię,
żerzeczywiściektośstądzabierzealbosamaucieknie.
Zostawiłprzystoleiposzedłpotelefon.
Kiedyrozmawiał,przyglądałamusiędyskretnie.Czuła
sięnieswojo,słyszącsłowategozupełnieobcego
mężczyzny.
Jakaśdziewczyna…Niepotrzebnymiproblem…
Zróbciecoś…
Obserwowałajegonerwoweruchy.Przeczesywałkrótkie
włosydłoniąizatrzymywałnakarku.Jegomimika
wskazywała,żejestzdenerwowany.
Gdyodłożyłtelefoniwróciłdoniej,znówspuściławzrok.
Czułasięjakintruziwłaściwienimbyła.
Aleksusiadłiwestchnąłciężko.
Musimypoczekać,minienawałnica.Dotegoczasu
zostaniesztutaj.Wiesz,gdziejestsypialnia.Dobranoc
uciąłiwyszedłzkuchni.
Agatakątemokawidziała,jakrozsiadłsięnakanapie
wsalonie,oparłczołonapięściachiprzekląłpodnosem.
Oszołomionajegorozchwianymzachowaniemwstała
odstołuipowolnymkrokiemposzłanapiętro,
przytrzymującsięporęczy,żebynieupaśćinie
zdenerwowaćgospodarzahałasem.Niewiedziała,