Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
comyśleć.Wjednejchwilisprawiałwrażenie
zmartwionegoijejpomagał,wdrugiejbyłwściekły,
żenatknąłsięnaniąiterazjestdlaniegokuląunogi.
Siedziałwpółmrokunakanapie,patrzyłwiskry
skacząceradośniewkominku.Nasłuchiwałjakiegoś
stuku,czegokolwiek,cowskazywałobynato,żeonatam
jest.
Oczywiście,żejestdurniuwymamrotałdosiebie.
Samtuprzyniosłeś,terazsięmartw.
Kimtyjesteś?Agata?
Jużnawetniewiedział,czytofaktyczniejejimię.Ba!
Onateżponoćtegoniewiedziała.Zaśmiałsięwduchu,
byzamomentznówsięzezłościćnato,odczuwa
słabość.Żeteżmusięzachciałoprzechadzkipolesie.
Idiota!
Podszedłdobarkuinalałsobiebursztynowegopłynu.
Wypiłjednymhaustem.Odstawiłszklankęztakąenergią,
żepodomurozniosłosięecho.Wziąłgrubykoc,położył
sięnakanapieipatrzyłwsufit.Jegosypialnięzajmowała
zranionasarenka,drugabyławremoncieodwielu
tygodni,więcniemiałwyjściamusiałspać
wniewygodach.Nogiwystawałymupozapodłokietniki
iwciążmiałwrażenie,żezachwilęspadnie.Zmełł
przekleństwo,zamknąłoczyipróbowałoczyścićgłowę.
Gdydotarładopokoju,zamknęładrzwiiusiadła
wfotelu,wktórymnietakdawnousadziłjąAleksander.
Zaczęłaznówodczuwaćsilnybólgłowyiodmrożone
stopy.Wybuchnęłapłaczem.Niewiedzasprawiałajej
niemalfizycznyból,abeznadziejasytuacji,wktórejsię
znalazła,potęgowaławniejtrwogę.Niechciałatubyć,
niechciałabyćdlanikogoproblemem.Przecieżnie