czynnościwyglądała,jakbysięgoliłabrzytwą.
–Poznałem.
–Aha.–Kobietałypnęłaokiemnatradycyjnieniezbyt
rozmownegoBruna.Przekierowaławzroknaarystokratycznypochód
iwarknęła:–Toprzedstawmijaśniekurwipaństwo,możesamasię
unichnajmę.
–Wporządku.–Najemnikodjąłjednąrękęodtorsuiwskazując
niąkolejneosoby,wymieniał:–Tenwysoki,barczysty
wpołyskującympancerzu,toHakarl.Pierworodnysynseniorki
Bannad.
–Umiewalczyć?Bojakiśtakirycerskisiętenopierzonywstal
kogucik…wydaje.–Kirzewydawałsięteżkurewskoprzystojny,jak
zresztąkażdymężczyznawstalowejzbroi,którabyławartawięcejniż
grudasrebra.
–Zdziwiłabyśsię,aletenHakarlzdługimostrzemwrękujest
więcejniżdobry.
–Zdługim…powiadasz?–Kobietawychyliłagłowę,abydojrzeć
kroczewymienionegomężczyzny.–Wczymśjeszczejest…dobry?
–Rozmarzyłasię.
–Cóż…–Brunoznieciekawąminąsiępodrapałposiwawej
szczecinienabrodzie.
–Czylimieczwrękuifiutmiędzynogami.Takapara
dowywijania,aresztatotylkofasada–zakpiłaKira,myśląc,
żetowsumiespełniałojejoczekiwania.
–Takitotyp–zgodziłsięponiekądzbrojny.Następniewskazał
naosobęzaHakarlem.–Tawysokaichudakobietawczarnejsukni
tonajstarszacórka,NevariaFiskur.
–Jestzwelonemnagłowie,zasłaniatwarz–zaciekawiłasię
gładzącanożempotwarzypostać.–Mapizdęwżałobie,czyjak?
IsamataladyPizdateżjestwżałobie?
–Niejest,aletaksięnosi–oznajmiłBruno.