Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niecierpliwieprzechodził,siadałiznówprzechodził,
kłapiącpaszczą,uzbrojonązębamiostrymijaknoże.
Płynęłyminutyigodziny,aoniciąglestalinaprzeciw
siebiezjednejstronywątłedziecko,zdrugiejstary,
wytrawnyrozbójnikstepowy.Wilknienacierał,czekając,
ofiara,wycieńczonaustawicznymnapięciem,sama
musięwsuniepodpaszczę.Zbyszkoteżnienapadał;
lękałsięodsłonićplecy,przezornieprzywarłnimidopnia
dębu.Słyszałpoczątkowosłowaijękmatki,który
stopniowoprzechodziłwledwiedosłyszalnyszept,
ucichłzupełnie.Rozumiał,żesłońcewzbiłosięjuż
wysoko;dzieńbyłpięknyiciepły.Niemógłjednak
spojrzećdokoła,niemógłnawetzwrócićoczunamatkę;
ustawicznieskupiałcałąuwagęnaswymprzebiegłym
przeciwniku,bacznynakażdyjegoruch.
Nagledrapieżcawstałiwpatrującsięciąglewoczy
chłopca,zacząłpowoliiść.Izdawałosię,żeZbyszkopod
tymzabójczymwzrokiemulegnie,gdyżwilkbyłcoraz
bliżej.Zdawałosię,żejeszczechwila,azębyszykującego
siędoskokurabusiazatopiąsięwjegociele.Wtem,już
wostatniejchwili,ledwieuchwytnyruch,pchnięcienagłe
jakbłyskawicaizwierzodskoczył,skowyczączbólu,
bodzida,pchniętasilnąrękąZbyszka,zagłębiłasięwjego
piersi.
Terazdopierorozpoczęłasięprawdziwawalka
pomiędzyprzeciwnikami,walkanaśmierćiżycie.Wilk,
rozwścieczonybólem,rzucałsię,nacierałtozboku,
toznówzprzodu,leczzktórejkolwiektylkostrony
uderzył,włócznia,kierowanarękądzielnegochłopca,jak
żądłozjadliwegoszerszeniagodziłazawszewprostwjego
paszczę.Wtymszamotaniuiprzestępowaniuzmiejsca
namiejsceprzyszłaZbyszkowicałkiemniespodziewana
pomociosłonawwalce.Wpewnejchwili,kiedy
przywartyplecamidopniadębuprzestępowałzmiejsca
namiejscewedługporuszeńnapastnika,plecyjegotrafiły
napróżniętak,żeomałonieupadł,straciwszy
równowagę.Zdążyłsięjednakwczaspowstrzymaćisam
niewiedząckiedy,znalazłsięwewnętrzudębu.Ucieszył