Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zobaczymy,jaktobędzie.
Wiesz,żeniechcętwoichpieniędzypowiedziałam,
marszczącbrwi,iodważyłamsięnaniegospojrzeć.
Kiedyjegotęczówkinapotkałymoje,Piotrszybko
przeniósłwzroknaprzedniąszybę.Musiałbyćidealnie
skoncentrowanynajeździe.Zacisnąłkurczowopalce
nakierownicyiskręciłwprawąstronę.
Jesteśmyrodziną.Comoje,towasze.Założyłem
cikontoibędęcomiesiącwpłacałpieniądzenaosobiste
wydatki.Chcę,żebyśmiałazaskórniakinapodstawowe
sprawy:kino,wypadzeznajomymi,nowąbluzkę…
Przymknęłamnachwilępowiekiiprzygryzłamwargę
takboleśnie,poczułamsłodkismakkrwi.Postanowiłam
zakończyćrozmowęciszą.Piotritakniczegonie
rozumiał.Nibytakiwszechstronniewykształcony,
aciemnyjaktabakawrogu.Niechciałammutłumaczyć
odnowawszystkiego,comnietakpotwornieirytowało
wjegozachowaniu.
Dalszadrogaupłynęłanamwkompletnejciszy.Piotr
wydawałsięsłabymrozmówcąwmojejobecności,
podobniejakjawjego.Witaliśmysięcisząinią
żegnaliśmy.Kiedyzaparkowałprzedszkołą,burknąłtylko,
żenachwilęjedziecośzałatwićiwrócizadwadzieścia
minut.Wysiadłam,wpatrującsięwmurynowejszkoły,
którawydawałasięogromna.Kiedyodwróciłamsię
wstronęPiotra,bycokolwiekodpowiedzieć,tennasunął
naoczyprzeciwsłoneczneokularyiodjechał.
Wspanialewyszeptałam,czującsięjakjedyny
ufoludeknaZiemi.
Otworzyłamfurtkęipowolipokonywałamschody.
Czułambolesnyściskżołądkaspowodowanystresem
igłodem,boniemiałamjeszczedzisiajwustach
chociażbyokruszkajedzenia.Pchnęłamdrzwi,
naciągnęłammocniejsukienkę,bynakryłakolana,
iposzłamwypatrywaćdrogowskazu,którynaprowadzi
mnienabibliotekę.Rozglądałamsiępopustymkorytarzu,
słysząccorazmocniejszeuderzeniasercaiburczenie
wbrzuchu.Postanowiłamiśćdokońcakorytarza,wierząc,
żegdzieśpodrodzenapotkamupragnionynapis.Niestety.
Znalazłampracownię,wktórejstałysztalugi,alebiblioteki