Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
Rodzicezawszemipowtarzają,żemniekochają.Nie
muszęsięonicmartwić,oniwszystkorobią,żebyśmy
jaiMaciek–mójmłodszybrat–mielilepiej.Nasze
dzieciństwojestinneniżich,oniwnaszymwiekuniczego
niemieli–wtelewizjikiepsko,komputerówjak
nalekarstwo.Świetniesiębawilizeswoimirówieśnikami,
wystarczałoimkilkapatykówiróżnychprzedmiotów,
żebymiłospędzaćczas.Nietocomy.Mamywszystko
iwszystkojestnowe.Rodzicekupująnamrzeczy,których
nawetnigdynieużyłamanisięnienimibawiłam.
Niektórenawetsąnierozpakowane.Onitegoniemieli,
alemymamy.Powtarzająnam,żemożemyznich
korzystać,kiedychcemy.Tylkopoco?Zbratemmogę
siępobawićprzezchwilę,onzarazsięnudziiidziegrać
nakomputerzelubkomórce.Mniewystarczyołówek
ikawałekkartki,naktórejmogęnarysowaćwszystko,
cochcę.Mamęitatęteż.Przynajmniejwtedymamich
bliskosiebie.Sąwtedyrazemznami,śmiejąsięinawet
bawiąsięznami.Nawetwtegryizabawy,których
mypodobnonieznamy.Stalepowtarzają,żenam
zazdroszczą,wolelibysięurodzićwtychczasach,kiedy
towszystkojestnawyciągnięcieręki.Onimogąwszystko
kupić.Mamynajnowocześniejszysprzęt,aleciąglesię
zastanawiam,kiedybędzietaki,którybędziemógł
rozmawiaćzdziećmi.
NaszczęścierazwtygodniuprzychodzibabciaJasia,