Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dobrze,Naomi,bardzodobrze.Którymamyrok?
Dwatysiące…Dwutysięczny…chyba.
Jużkiedytomówiłam,wiedziałam,żeniemamracji.Gdybybyłrokdwutysięczny,miałabym
dwanaścielat,abyłampewna,żetakniejest.Nieczułamsięjakdwunastolatka.Czułamsię…Nie
potrafiłampodaćdokładnegowieku,alepoprostuwiedziałam,żejestemstarsza.Muszęmieć
siedemnaście,możeosiemnaścielat.Niemiałamciaładwunastolatki.Aniumysłu.Noibyłjeszcze
James,któregowidziałamterazwpełnejkrasiewyglądałnasiedemnaścielat,alboiwięcej.
Jaczułamsiętak,jakbymmiałatylesamolatcoon.Przeniosłamwzrokzlekarkinapielęgniarza:
obojemielipokerowetwarze.
Jednazlekarekpowiedziała:
Wporządku,tonarazienamwystarczy.Postarajsięniemartwić.Oczywiściejaknazawołanie
potychsłowachzaczęłamsięmartwić.
Zdecydowałam,żenajlepsząrzeczą,jakąmogęwtejchwilizrobić,będziepowrótdodomu
ikojącysen.Spróbowałamusiąśćnaswoimłóżkunakółkach,alemojagłowazaczęłapulsować
jeszczemocniej.
Hej,Naomi,dokądtosięwybierasz?zapytałpielęgniarz,poczymzpomocąJamesadelikatnie
przywróciłmniedopozycjihoryzontalnej.
Lekarkapowtórzyła:
Postarajsięniemartwić.
Jejkoleżankapowtórzyłaponiejztroską:
Naprawdęniepowinnaśsięmartwić.
Następnieobieskierowałysięprzezsalęprzyjęćdoinnegopacjenta.Gdyodchodziły,słyszałam
tylkowyrywkowe,niepokojąceszepty:„łagodneuszkodzeniemózgu”,„specjalista”,„tomografia
komputerowa”,„możliwaamnezjaregresywna”.Niestetymamtendencjędoradzeniasobie
zproblemamiwtakisposób,żewogólesobiezniminieradzę,więczamiastzażądać,byktoś
natychmiastmiwyjaśnił,cojestzemnąniewporządku,podsłuchiwałamtakdługo,szepty
ucichły.Apóźniejpostanowiłamskoncentrowaćsięnatym,cobardziejnamacalne.
Jameszawszepowtarzał,jakijestbrzydki,alemyślę,żemusiałwiedzieć,żetonieprawda.Może
byłtrochęzachudy,aleczytoważne?Przypuszczalniedlatego,żeniemogłamsobieprzypomnieć
nicinnego,czułam,żemuszęrejestrowaćkażdy,nawetnajdrobniejszyszczegółdotyczącyJamesa.
Jegopostrzępionabiałakoszulabyłarozpięta,widziałamwięc,żemapodniąnaprawdęstary
koncertowypodkoszulek,wypłowiałydotegostopnia,żeniemożnabyłojużodczytaćnazwykapeli.
Znadpaskadżinsówwystawałybokserki,natyleżemogłamdostrzecichdeseń:ciemnozieloną
kratkę.PalceJamesabyłydługieichude,takjakresztajegociała,anakilkuwidniałyślady
czarnegotuszu.Włosymiałwilgotneodpotu,przezcowydawałysięjeszczeciemniejsze.
Zauważyłamnajegoszyipojedynczyskórzanyrzemyk,naktórymwisiałasrebrnaobrączka.Czy
dostałodemnie?Nalekkopostawionymkołnierzykudostrzegłamśladykrwi.
Maszkrewnakołnierzykupowiedziałam.
Cóż…jesttwoja.Roześmiałsię.
Jateżspróbowałamsięroześmiać,alemójmózgzacząłboleśniepulsować.
Wkaretce…Zjakiegośpowoduokreślenie„wkaretce”mniekrępowało,musiałamwięc
zastąpićjeinnym.Wsamochodziepowiedziałeś,żejesteśmoimchłopakiem.
Hm,niewiedziałem,żetosłyszysz.Uśmiechałsięzabawnieipotrząsnąłkilkarazygłową,jakby
rozmawiałsamzesobą.Puściłmojądłońioparłrękęomateracłóżka.Niepowiedział.
Wspomniałemtylko,żejesteśmojądziewczyną,żebypozwolilimijechaćztobąkaretką.Nie
chciałemcięzostawiaćsamej.
Tawiadomośćmnierozczarowała,delikatniemówiąc.
Jesttakiżartoludziachcierpiącychnaamnezję,któryzawszeprzypominamitamtospotkanie
zJamesem.Właściwietoniejestżart,tylkonapisnakoszulce,którąnosilialboludziecierpiący
naamnezję,alboosobywyjątkowosentymentalne,albowreszcieci,którzymieliproblemynie
tylkozpamięcią,aleteżzniskąsamoocenąlubpoprostuzkiepskimgustem.Wyobraźciesobie
naprawdętanią,wykonanąwpięćdziesięciuprocentachzpoliestrukoszulkęzbiałymprzodem
iczerwonymirękawami.Aterazdodajciedoniejnapis:„Cześć,mamamnezję.Czymysię
znamy?”.
Powiedziećcicośśmiesznego?zapytałam.Pierwsząrzeczą,jakąotobiepomyślałam,byłoto,
żewtwoimgłosiesłychaćuczciwość.Aterazokazujesię,żemnieoszukałeś.
Nie.Nieciebie,tylkojakiegośpajacawkitlupoprawiłmnie.Gdybymwtedymyślałtrzeźwo,
powiedziałbym,żejesteśmojąsiostrą.Niktbytegoniezakwestionował.
Pozamną.Niemamrodzeństwa.Próbowałamżartować,aletaknaprawdęwolałabymbyćjego
udawanądziewczynąniżsiostrą.Czyprzynajmniejjesteśmyprzyjaciółmi?