Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okazałorównieżostatni,pomyślała,żetomogłobybyć
coświęcejniżromans.Byławtedyszczęśliwa
izaspokajana,czegowięcejmogłachcieć.Zamyśliłasię
takbardzo,żeniezorientowałasię,kiedystanąłtużobok.
Podałkolację,winonalałdokieliszków.Przymknęłaoczy
izaciągnęłasięzapachemprzyrządzonegodnia,ale
poczuła,żemieszasięonzczymśjeszcze.
Tozdecydowaniemęskieperfumy.Poczuławtedyjego
oddechnaswojejszyi.Przeszedłjąprzyjemnydreszcz.
–Musisztowszystkozjeść,wiesz?–Wyszeptałjej
doucha.–Bojakzjemyiwypijemytowino,tobędęcię
pieprzyłcałąnoc,więcpotrzebujeszdużosiły.
Nadźwięktychsłówjejciałonapięłosięjakstruna,
audamimowolniesięzacisnęły.Przełknęłaślinę
ipoczuła,żerobijejsięgorąco.Kiedyichspojrzeniasię
spotkały,przygryzładelikatniewargęipoczuła,żerobisię
mokra.
–Mamnadzieję,żebędziesmakowało.–Uśmiechnął
sięszerokoizacząłjeść.
Niebyłotomożenajlepszespaghetti,jakiewżyciu
jadła,alewtamtymmomencieniemiałotożadnego
znaczenia.Czułanasobiemrożącespojrzenie.Gdytylko
oddechjejprzyśpieszał,Kamilwzdychałgłęboko.
–Powiedziałem,żenajpierwmaszzjeśćkolację.
Tenwładczytonwjegogłosietylkowzmagałuczucie
pożądania.Czułasięjakdziewczynka,którawie,
żeprezentyspodchoinkimożeobejrzećdopiero,kiedy
każdyzje.Ztrudemwytrzymałacałąkolację,ale
wiedziała,żewarto.