Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Szkoda,żetopunieoblałaśkawą–powiedziała
zalotnie,powolisiępodnosząc.–Wybacz,możesz
mipowiedzieć,gdziejesttoaleta?–zapytałazupełnie
zwykłymtonem,gdystałajużwyprostowanaprzy
drzwiach.
–Naprawo–wydukałaDiana.
Lekkodrążącymidłońminapełniłaszklankęwodą
zmiętąicytrynąiwypiłacałązawartośćprawiejednym
haustem.Noprzecieżjategoniezmyślam–mówiła
dosiebiewmyślach.
JejwewnętrznydialogprzerwałIgnacy,któryzaraz
miałrozpocząćswojączęśćspotkania.Zawsze
nienagannieubrany,nieznającyokreślenia
badhairday
izuśmiechemwprostzpierwszychstrongazet.Jednak
niewyglądspowodował,żeDianajużpierwszegodnia
pracywiedziała,żenigdyniebędzieniązainteresowany.
Gdywalczyławówczaszekspresemdokawy,wszedł
dokuchni,atazalotniezatrzepotałarzęsamiipoprosiła
opomoc.
–Mogłabyśtaknawetmajtkamimachać,anie
zadziała,skarbie–powiedziałirównieefektowniewprawił
wruchswojerzęsy,śmiejącsięprzytymgłośno
iszczerze.
–Och–odpowiedziaławtedycałkowiciezaskoczona.
–Gwarantuję,żerazembędziemytakmówićnawidok
tychsamychkontrahentów–dodałipuściłjejoczko,
anastępnieklepnąłotwartądłoniąwekspres.–Zacinasię
ustrojstwoczasem.
Odtegodniastworzyliniesamowitąrelację,jednak