Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przesolił
GeometraSmirnowprzyjechałnastacjęGniłówki.Domajątku,
wktórymmiałwykonaćrobotymiernicze,trzebabyłojechaćkońmi
jeszczeokołotrzydziestu-czterdziestuwiorst;oilewoźnicatrzeźwy,
akonieniechabety–toitrzydziestuwiorstniema,leczjeżeliwoźnica
pijany,akoniemizeraki–tosięipięćdziesiątuzbiera.
–Przepraszampana,gdzietumożnadostaćkonipocztowych?
–zwróciłsięgeometradożandarmastacyjnego.
–Jakich?Pocztowych?Tuwpromieniustuwiorstprzy-
zwoitegopsapannieznajdzie…acodopierokoni
przyzwoitych…Adokądpanjedzie?
–DoDziewkina,majątkugenerałaChochołowa.
–Corobić?–Żandarmziewnął.–Niechpanidziezastację,tam
czasembywająchłopi,cowożąpasażerów.
Geometrawestchnąłipowlókłsięzastację.Podługich
poszukiwaniach,rozmowachiwahaniachznalazłkolosalnegochłopa,
ponurego,dziobatego,wpodartejsiermiędzeiłapciach.
–Diabliwiedzą,cozafura–żachnąłsięgeometra,włażącnawóz.
–Niezmiarkujesz,gdzieprzód,agdzietył…
–Cotumiarkować?Gdziekońskiogon–tamprzód,agdzie
wielmożnypansiedzi–tamtył.
Końbyłmłody,alewychudły,nogimiałrozkraczoneiuszy
pogryzione.Kiedywoźnicawstałizdzieliłgosznurowymbatem,koń
wstrząsnąłtylkogłowąidopierogdywoźnicazakląłiuderzyłporaz
drugi,furazgrzytnęłaizatrzęsłasięjakwfebrze.Potrzecimuderzeniu
furazakołysałasię,apoczwartym–nareszcieruszyłazmiejsca.
–Czytocałądrogętakbędziemyjechać?–spytałgeometra,