Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
„Dokądonmniewiezie?pomyślałgeometra.Jechałwciąż
prostoinagleskręciłwlewo.Jeszczezawieziemniedojakiego
zapadłegokątai…Zdarzająsiętakiewypadki”.
Posłuchajzwróciłsiędowoźnicy.Więcmówisz,
żetubezpiecznie?Szkoda,jalubiębićsięzbandytami.Wyglądam
wprawdziechudo,nasłabowitego,asiłymamjakbyk…Raznapadło
namnietrzechzbójców…Iwieszco?Jednegoznichtakzdzieliłem,
żeduchawyzionął,adwajpozostaliposzliprzezemnienaSybir,
dokatorgi.Inawetsamniewiem,skądsięwemniebierzetakasiła!
Takiegodryblasa,jaktyjednąrękąpowalęiskręcę!
Klimobejrzałsięnageometrę,twarzmujakośzadrgałaiuderzył
konia.
Tak,bracieciągnąłdalejgeometra.BrońBożezaczynać
zemną.Niedość,żebandytazostaniebezrąkinóg,alejeszcze
odpowieprzedsądem…Znamwszystkichsędziówikomisarzy…
Jestemosobaurzędowa,potrzebna…Jadę,awładzajużwieitylko
patrzy,bymiktokrzywdyniewyrządził…Wszędziepodrodze
porozstawianizakrzakamistrażnicyisołtysi…Po…po…czekaj!
wrzasnąłnaglegeometra.Gdzieżeśtywjechał?…Dokądmnie
wieziesz?
Czypanniewidzi?Las!
„Rzeczywiście,las…pomyślałgeometra.Ach!Jaksię
przestraszyłem!Nietrzebajednakzdradzaćswegoniepokoju…Onjuż
spostrzegł,żesięboję.Dlaczegozacząłsiętakczęstooglądaćnamnie?
Widoczniecośknuje…Przedtemjechałledwo,ledwo,krok
zakrokiem,ateraz,patrzcie,jakpędzi”.
Posłuchaj,Klimie,czemutakpopędzaszkonia?
Jagoniepopędzam,samsięrozpędził.Ajaksięrozpędzi,
togojużżadnąsiłąniemożnazatrzymać.Isamniezadowolony,
żematakienogi.