Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Brunetwypchnąłmnieznaszegolokum,mocnoklepiącwtyłek.Nie
zdążyłamnawetzareagować,bozatrzasnąłdrzwitużprzedmojątwarzą.
Patrzącnawizjer,wzięłamgłębokioddech,obróciłamsięnapięcie
iruszyłamwkierunkuwindy.
Czterdzieściminutpóźniejczułam,jakpanikaoplatamojeciało.Znerwów
zaczynałdokuczaćmiżołądek,abólgłowypowodowałnieprzyjemnyucisk
wskroniach.Nogiorazręcetrzęsłymisięjakgalareta,gdypo
zaparkowaniu,przekręcałamkluczyk,byzgasićsilnik.Drżącądłonią
sięgnęłamdotorebkipotabletkęprzeciwbólowąorazbutelkęwody.
Wzięłampigułkęioparłamgłowęozagłówek,ciężkoprzytymoddychając.
Będziedobrze,Jade.Wszystkobędziedobrzemówiłamsamado
siebie,dodającsobieotuchy.
Wmyślachzaczęłamodliczaćodstu.
Dziewięćdziesiątdziewięć…Dziewięćdziesiątosiem…Dziewięćdziesiąt
siedem…
Gdywkońcudotarłamdozera,mójpulsniecosięuspokoił,dającmi
nadzieję,żeniezemdlejęzwrażenianaspotkaniu.
Ostatnirazspojrzałamnawielkisportowyobiektipostanowiłamwziąć
sięwgarść.Wkońcutoniemojewidzimisię,bowalkatoczyłasięowysoką
stawkę.Osobiścieniemiałamnicdostracenia,alenadziejapokładanawe
mnieiwto,coplanowałamzrobić,byłaprzytłaczająca.Zawszeuważałam,
żejednaosobaniepowinnanieśćnaswoichbarkachtakdużego
brzemienia.