Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znowupopatrzyliposobieidostrzegłwtychspojrzeniachzgodne,
jednogłośne:
–Cotam,kurwa!–zawołałKotwica.–Noprzecież,żepoczeka.
Dawajpan!
***
Siedzącywagondalejnafotelunumersiedemdziesiąttrzy–środek
–czarnoskórymężczyznawkoszulcereprezentacjifaktycznienigdzie
sięniewybierał.Czytałksiążkę,starającsięniegarbićiwmiarę
możliwościniezajmowaćwięcejmiejsca,niżprzysługiwało
muzgodniezbiletem.Muskularneręcedociskałwięcdożeber,nogi
trzymałrazem,apiętamidotykałkratkipodsiedzeniem.Gdyodwracał
stronę,najpierwpodnosiłrógkciukiemprawejdłoni,anastępnie
lewympowoliprzeciągałkartkęnastronęprzeczytanych.
Każdorazowoprzytejczynnościunosiłlekkogłowęiupewniałsię,czy
pyzatyblondynekwwiekuprzedszkolnymwciążsięnaniegogapi.
Uśmiechałsięwtedylekko,nacochłopiecreagowałmrugnięciem
iprzełknięciemśliny.Itakdonastępnegoprzewróceniastrony.
Wkońcumaluchzebrałsięnaodwagę.
–PanieMurzynie,czypanjestzAfryki?–zapytałnagle.
Jegomatka,drobna,zgrabnablondynkaouroczozaokrąglonejbuzi,
wyprostowałasię,jakbyraziłjąpiorun,zaczerwieniłasięioderwała
wzrokodtelefonu.Jużotwierałausta,byprzeprosić.Niewiedziała,
czypopolsku,poangielsku,czymożełamanymfrancuskim,który
miaławszkole,aleuciekałazlekcji,bofrancuskiwewtorkibył
ostatni,ajakuciekła,tomogławracaćdodomuzGosiązrównoległej
klasyigadaćoBartkuichłopakachztrzeciej…Zagadniętymężczyzna
okazałsięjednakszybszy.
–Tak,tamsięurodziłem–odparłpłynnąpolszczyzną.
–NaWybrzeżuKościSłoniowej.Alewychowałmniepewienpolski
misjonarz,nauczyłmnieoPolscewszystkiego,cowiedział,iteraz
czujęsiębardziejPolakiem.
Chłopczykpokiwałgłową,powoli,zrozmysłem,byzarazstracić
zainteresowanieizająćsiętrzymanąnakolanachksiążeczką.Ledwie
jednakjegomamaniecosięuspokoiła,aczarnoskórymężczyzna
przeczytałkolejnyakapit,chłopieczadałkolejnenurtującegopytanie:
–DlaczegodzieciwAfrycetakbardzolubiąszpinak?
Tymrazemmatkabyłaszybsza.Odwróciłasiębłyskawicznie
ipochyliładoprzodu,jakbychciałazasłonićchłopcaprzedpędzącą