Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozczarowany.Naprawdęniemógłsiędoczekaćtej
wycieczkidozoo.Spuściławzrokizadrżała.
Wziąłemzarękęipociągnąłemdosalonu.DJleżał
nasofie,przytulałfigurkęWoody’ego,twarzmiał
wciśniętąwpoduszkiizanosiłsiępłaczem.Nie
widziałemgojeszczepłaczącego,zawszebyłtakim
radosnymdzieckiemidlategotenwidokwywołał
wemniezłość.Naprawdęniezasługiwałnato,żeby
gotaktraktować.
Cześć,mały.Maszochotępograćwpiłkęwparku?
Możewzięlibyśmykawałekchlebainakarmilikaczki?
zaproponowałem.
Pociągnąłnosemiuniósłtwarzznadpoduszki.Oczy
miałczerwoneodpłaczu,czołoipoliczkiwplamach.
Niechcęodpowiedziłamiącymsięgłosem
ipokręciłgłową.
Rosiewestchnęłaiodciągnęłamnie,zanimzdążyłem
muodpowiedziipróbowaćgoprzekonaćalbo
przekupićnajwiększymilodami,jakiemożnadostać
wkawiarniniedalekoichdomu.Zaprowadziłamnie
dokuchni,objęławpasieiprzytuliłatwarzdomojej
piersi.
Takstraszniemiprzykro,żeznowumusiałam
pokrzyżowaćnaszeplany.Zrozumiem,jeślibędziesz
namniezły.Niejesteśmyzesobątakdługo,ajajuż
rujnujęcidzień,więcmaszprawobyćwkurzony.
Odgarnąłemjejkosmykiwłosówztwarzyizatknąłem
zauszy.
Dlaczegomiałbymbyćnaciebiezły,topoprostu
niemądrewyszeptałemidelikatniejąpocałowałem.
Oddałamipocałunek,apotemodsunęłasię