Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Możeszsięodwdzięczyćwnaturze.Chętnieprzyjmę
pocałunki,przytulaniei–mojeulubione–przysługi
seksualne.
Uśmiechnęłasiędomnieszelmowsko.DJwbiegł
dokuchni,machającbutaminadgłową.Złapałemgo,
posadziłemnakuchennymblacieipomogłemzawiązać
sznurowadła.
–Nogimisięgramolą!–jęczałDJ.
–Nogiciębolą?Tomożeniepowinniśmyiśćdalej,
co?–drażniłasięznimRosie,mierzwiącmuręką
włosy.
Małypokręciłgłową.
–Chcęzobaczyćnosorożce,alesątakdaleko,daleko!
Mamkrótszenogiodwaszych,dlategomuszęiśćdalej
niżwydwoje!–marudził.
Byliśmytamodkilkugodzin,pokonaliśmyspory
kawałdrogimiędzywybiegamidlazwierząt,adzieciak
naprawdęświetniesobieradziłjaknaczterolatka.
–Zaniosęciędonosorożców,cotynato?
–zaproponowałem.
Uniósłrączkinaznakzgody.Obróciłemgo,wsunąłem
muręcepodpachyiposadziłemsobienaramionach.
Dziwniesiępoczułem,zwłaszczagdyobjąłmnie
zaczołoipołożyłbrodęnaczubkumojejgłowy.
–Notogdzietenosorożce?Widziszjezgóry,mały?
Rosiezatrzymałasięipopatrzyłanamnie
zdezorientowana,apotemwsunęłamirękędotylnej
kieszenispodniilekkościsnęłamniezapośladek.
–Nieprzeholowałaś,Rose?–zażartowałem,starając
sięnadaćgłosowipoważnebrzmienie.