Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dziwko!Spieprzaj!”.Aleonaznowuanidrgnie!Jaka
cholera!?Stałatak,nieruchomo,bezpłaczu,bezsłowa
i…Noiwtedywziąłemjejrzeczy,otworzyłemdrzwi
iwyrzuciłemnakorytarz.Apotemchwyciłem
zaramięijeszczetylkosięupewniłem,pytając,czy
wychodzi.Nieodezwałasię,więcwyrzuciłem.
Poprostunazbitypyskwyrzuciłemnakorytarz
itrzasnąłemdrzwiami.
Myślałem,żejużpowszystkim,aledopierowtedysię
zaczęło.Usłyszałemprzeraźliwykrzyk.Zaczęławyć,
kurwajedna!Wyła,waliłapięściamiwdrzwipokoju
ikrzyczała.Notegojeszczeniebyło!Otworzyłem
ikazałemjejsięzamknąć.Aleonasięniezamknęła,
tylkorzuciłasięnamnieipłaczącmówiła,żebym
przytulił.Oszalała!Znowuwyrzuciłem,trzasnąłem
drzwiami,aleniemalnatychmiastwycierozległosię
ponownie.Ijednocześniewaleniewścianę.Itelefon,
pewniezrecepcji.Tegobyłozawiele!
Wyszedłemnakorytarz,naktórymstałojużkilka
osób;kręciligłowami,jakiśfacetszedłwmoim
kierunku.Dostrzegłemteżzbliżającąsięrecepcjonistkę
zkimśzochrony.Aona,gołajakPanBógstworzył,
rzuciłamisięnaszyję,błagając,żebymzniązostał.
Powiedziałemgłośno,żewszystkowporządku,
„dziewczynasięupiła,przepraszampaństwa”,
iwciągnąłemdopokojurazemzjejrzeczami.
Weszliśmydołazienki,oblałemjejtwarzzimnąwodą
izapytałem,dlaczegotorobi.Łkając,powiedziała,
żechcedomojegopensjonatu,chcezemnąpojechać
iniechcemnieopuszczać!Wtakichmomentach
czasaminiemogęnadsobązapanować.Wtakich
momentachpoprostuczasemniewiem,corobię.
Dlategozanimsięsamzorientowałem,trzasnąłem
wtwarzotwartądłonią.Mocno;tak,żebywkońcusię
ocknęła.
Isięocknęła.Przestałapłakać,patrzyłanamnietymi
swoimiwielkimioczami.Zapytałem,czywreszciesię
zamknieibędziemyślećlogicznie.Aonazamiast