Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdziejesteś,niedołęgo?krzyknęłaEwelina,choćnaczterdziestusześciumetrach
kwadratowychtrudnobyłosięschować.
Pochwilistanęławdrzwiachsypialniimrużącwielkie,zieloneoczyobrzuciłakreację
siostrykrytycznymspojrzeniem.Samaoczywiściebyławystylizowanaperfekcyjnie.
Oliwkowenajmodniejszespodnierurki,zielonalnianatunikazdużympęknięciemna
dekolcieozdobionymdelikatwstęgąpaciorków,dotegozłotebalerinki.Miedzianorude
lokimiałazwiązanewkońskiogonwzorzystąapaszką.Szczupłaidługonoga,prezentowała
sięoszałamiająco.
Lilkapoczułaleciutkieukłuciezazdrości.
Śliczniewyglądaszwestchnęła,całującsiostręwpiegowatypoliczek.
Ewelinaodsunęłasiędwakrokiwtył.Nieprzepadałazatakimiczułościami.
Nodobra,tywłaściwieteż.Niezłeportki.Nowe?
Cośty,zzeszłegoroku,kupiłamwH&M.
Czekaj,czekajEwelinapodeszładokomodyizaczęłagrzebaćwniewielkiej,
drewnianejszkatułcenabiżuterię.
Musimydołożyćjeszczecośnaszyję.Gdziemasztenturkusnaobróżce?Aha,i
żadnychrozdeptanychtenisówek!Najlepiejweźteklapkinaobcasie,wiesz,jakmatkalubi
takiebabskieszczegóły.
Kiedywreszciezatrzasnęłyzasobądrzwi,doprzyjazdupociąguzostałoimzaledwie
piętnaścieminut.
Noweautosiostry,małeczarnesuzukicośtam,stałozaparkowanewpełnymsłońcupo
przeciwnejstronieulicy.Pootwarciudrzwiczekześrodkabuchnęłogorąco.Ewcia
niecierpliwiezapuściłasilnik,pstryknęłaklimatyzacjęiwystartowałajakdopożaru.
Zdążymy?Lilka,którąprzyspieszeniewcisnęłowfotel,nerwowousiłowałazapiąć
pas.
Może…JakwŚródmieściuniebędziekorków.
WydostałysięnaAlejęWaszyngtonaiEwelinadocisnęłapedałgazujeszczemocniej.
Musisztakpędzić?!Iletymaszkoniwtymsamochodziku?Lilkapaniczniebałasię
szybkiejjazdy.
Stodwadzieściapięćodparłazapytanazwyraźnąsatysfakcjątosportowawersja.
Awprzyszłymmiesiącumająmigojeszczepodrasować.Czekamtylkonaforsęzajedną
fuchę.Będziejakrakieta.
Jużjest…jęknęłasłabymgłosemLilkaizamknęłaoczy.Rudawariatkaza
kierownicąroześmiałasięradośnieinaglegwałtownienacisnęłahamulec.
Cholerakorek!
Samochódzwolniłgwałtownie.Lilkaodetchnęłazulgąizdecydowałasięotworzyć
oczy.DojeżdżaływłaśniedoRondadeGaulle’a.Pierwsze,cozobaczyła,tożektośobskubał
zliścisztucznąpalmętkwiącąpośrodku.
Patrz,Ewcia,palmałysa.
Dobra,dobra,niezawracajmiterazgłowy,widzisztenkorek?Wyobrażaszsobie,co
będzie,jeślisięspóźnimy?Ruszyłagwałtowniedoprzodui,owłosmijajączderzakżółtej
renówki,przeskoczyłanapasdlaautobusów,przyprawiająctymLilkęprawieozawałserca.
Tylkodziękitakiemusposobowijazdyudałoimsiędotrzećnaperonrównozpociągiem.
Którywagon,który?Lilkaztrudemłapałapowietrzeposzaleńczymbieguz
parkingu.
Czwarty!Noproszę,wgłosiesiostryniebyłoaniśladuzadyszki.Przystanęłasobie
spokojnieobokstoiskazprasą,poprawiającwzburzoneodbieguwłosy.
Jezu,cotutakśmierdzi?skrzywiłamałypiegowatynosekirozejrzałasięz
obrzydzeniemwokół.
Pociąg,skrzypiącniemiłosierniehamulcami,stanąłnaperonie.
5