Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
takioczywisty,izbiegłnadół.Naułameksekundyzamarłtużprzed
drzwiamiprowadzącymizpodwórcadojejkamienicy.Rzekawjego
głowie,dotądponaglająca,naglecałkiemucichła.Widział,żecośjest
nietak.Zawróciłdoklatkidrugiejkamienicyizastygłtużkołowejścia
dopiwniczki.Czuł,żemusiuspokoićpodniecenie,boznowuprzegra.
Wkońcuodważyłsięcichoiwolnowspiąćkuupragnionym
drzwiom.Ostrożniepodważałkolejnegwoździeinasłuchiwał
odgłosównajlżejszegoruchu.Cisza.Odstawiłpłytępodścianę,
wzbijającmałyobłoczekkurzupełnegokryształkówkocichszczyn.
Ostryzapachwierciłgownozdrzachiomałoniekichnął.Zamekbył
niezbytskomplikowany.Łowcawlałdoniegoparękropelzoliwiarki,
apotemwsadziłdwazagiętedrutyiprzekręcił.Bałsięskrzypnięcia
zawiasów,aleponieważniesłyszałwcześniej,żebyskrzypiały,
zaryzykował.Drzwiuchyliłysiębezszelestnie.
Nastrychupanowałpółmrok.Poczekał,jedyneokoprzywyknie
donatężeniaświatła,irozejrzałsięuważnie.Skórzanyfotel,stolik
nakrytystarym,spływającymnapodłogę,misterniewyszywanym
obrusem,lampanaftowa,jakaśgrubaksiążka,awprzeciwległymkącie
staragdańskaszafaodsuniętaodścianyzewzględunapochyłość
dachu.Pozatympustoinawetczysto.Popatrzyłnastropnic.Czyli
zostajeszafaiwnękapozanią.Przemierzyłprzestrzeń,wstrzymując
oddech,krewrytmiczniepulsowałamuwskroniach.
Zajrzałzaszafę.Byłotamwyjątkowociemno,alebezbłędnie
rozpoznałznajomywyglądfoliowegoworka,identycznegojakte,
którychużywałdotransportuodpadkównadrzekę.Worekbyłpełny.
Łowcadlapewnościzerknąłnajpierwdoszafy,którejdrzwi
skrzypnęłyleciutko.Serceszarpnęłomusięwpiersiiznowugdzieś
uleciałocałelodowateopanowanie,zktóregobyłtakdumnyprzez
ostatnichkilkanaścielattorturowaniaipatroszeniaofiar.Czułsięjak
duży,groźnypies,którywsadziłłebdonoryizastałtamwściekłą
waderęzamiastbezbronnych,samotnychwilczków.Ostatniocoraz
częściejtraciłpanowanienadswoimireakcjami.Nicsięjednaknie
wydarzyło.Zawiesistaciszawypełniałamugłowę.Przeczesałręką
wiszącewszafiesukienkiipłaszcze.Schyliłsięipomacałpodłogę
tylkobutyijakaśwaliza.Wróciłzaszafę.Trąciłworekstopą.
Wśrodkubyłonieruchomeciało.Ostrożnierozsunąłzamekbiegnący
przezśrodek.
Kobietawyglądałajakkilkudniowytrup,zimny,alejuż