Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wyobrażałsobieobserwacjękamienicy,widział,jakskradasię
postarychskrzypiącychschodach.Miałnadzieję,żetodurnebabsko,
jakkolwieksprytnebyniebyło,okażesięrównieżnatylezarozumiałe,
pozostanietamdoczasujegowizyty.Czuł,żeniebyłazwykłym
człowiekiem,rzekaszeptałamuotymcałyczas.Dajmiją,onajest
wyjątkowaszumiałomuwgłowie.Musiałbyćbardzoostrożny
idobrzetozaplanować.Tymrazemniedasiępodejśćtakłatwo.
Czasemprzychodziłydoniegoinneobrazy.Pamiętałswoją
pierwsząofiarę.Byłapomocąjegotatki.Toonagoznalazławjakimś
zaułku,usmarkanego,obdartegodziesięciolatka,iprzywlokła
dopracowni.Tatkowłaśniekogośkroił.Popatrzyłznadrogowych
okularówiokrwawionądłoniąodgarnąłspadającenatwarzsiwe
włosy.
Cóżtomabyć,mojadrogaRóżo?zapytałzlekkąkpiną.Toż
tożywe,nienadajesiędlamnie.
Aleprzecieżprofesorsammówił,żekiedyśbyłcenionym
neurochirurgiem,aonmachybaafazję,botylkowarczy.
Anobyłem,alerączkijużniete,dzieckodrogie.Zaśmiałsię
podnosemiwyciągnąłsrebrnąpiersiówkę.Zdrówko,aniołeczku.
Apozatymjesttylezaburzeńmowy...Skądpewność,żetoafazja?
Przecieżpoznałaśgodopierodziś,gołąbeczko.
Myślałam,żeprofesormożegozbada...Dziewczynaskuliła
się.Wcześniejszyentuzjazmgdzieśuleciał.
Posadźgowkąciealbowykąpnadobrypoczątek.
Tatkonigdymuniepowiedział,jakiepostawiłrozpoznanieiczy
wogóletozrobił.Właściwietotatkojakbyonimzapomniał.Rósł
więcwcieniukolejnychdzielonychnakawałkitrupówioilenie
właziłprofesorowipodnogi,tensięnimnieinteresował.Różaczasem
próbowałacośzrobićzchłopcem,nauczyłagonawetczytać,pisać
iliczyć.Alegdyodkryłajegorysunki,przerażonaograniczyłasię
dopraniaubrańchłopakaikarmieniaobiadamiszykowanymidla
profesora.Wchodziłotowidaćwzakresjejobowiązków,amożetylko
litowałasięnadnimi:starcemiprzybłędą.Rysunkimonotematycznie
przedstawiałyRóżęwcharakterzepoddawanychwiwisekcjizwłok.
Dziewczynazwalałatonakarbotoczenia,choćkiedyprzypadkiemsię
nanienatykała,zawszeprzechodziłydreszcze.
Pierwszyrazusłyszałrzekę,gdyskończyłpiętnaścielat.Siedział