Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Atakàpropospicia,zaschłomiwgardle.
–Któragodzina?Podwunastej?Tomożejakaś
kawaiciacho?–zaproponowałam.
–Apotemtowychodzimy.Znaszjakąśknajpkę?
–Anibyskąd?Aleodczegomamytelefony,zaraz
sprawdzę,cotamludzieproponują.
Okazałosię,żenajbardziejpolecanajestkawiarnia
nastarymrynku,naprzeciwkofontanny.Podobnomają
dobrąkawęiniezłeciasto,postanowiłyśmysprawdzić.
Apotemobejśćrynekdookołaodzewnątrziod
wewnątrz,zwiedzićbazylikęizjeśćobiad.Albo
odwrotnie.
Zrealizowałyśmyplanwstuprocentachidohotelu
wróciłyśmyposiedemnastej.Jakośsporoczasunam
towszystkozajęło,aleczygdzieśsięśpieszyłyśmy?
Nomożenapiwo,bozewzględunasamochódbyłam
chwilowąabstynentką,aJuliadzielnieizpoświęceniem
mitowarzyszyła.
Siedzącwhotelowejrestauracji,przypomniałam
sobie,oczymrozmawiałyranokelnerki.Ciekawe,czy
kłótniagościahotelowegozkimśnieznajomymmożesię
jakoświązaćz…Nowłaśnie,zczym?Ześladami
naśniegu?Boniemogłyśmybyćpewne,czyfacet,który
przezjakiśczasleżałwśniegu,napewnoodkogoś
oberwał.Mógłsięwywrócićirozbićnos,ateplacki
krwipowstaływtedy,gdynajpierwdłoniąwytarłkrew
znosa,apotemsięniąpodparł.
–Icotynato?–spytałamprzyjaciółkę,gdy
podzieliłamsięzniąprzemyśleniami.