Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
koledze,aDawidJulkiniewróciłjeszczezpracy.Był
gliniarzeminigdyniebyłowiadomo,czycośgonie
zatrzyma.
Samasiętarzajnaplażywzamrożonych
śmieciachmorskichipsichgówienkach.Wcgnęłam
noginanarożnik,bozrobiłomisięzimno.Ale
nabiegówkachbymsobiepojeździła.
Przezkilkalatdosyćregularniebiegałyśmy
nanartachpookolicznychlasach.Potem
zniechęcmys,bojakbyłśnieg,toniemiałyśmy
czasu,ajakmiałyśmyczas,tośnieguniebyło.Może
wtymrokubędzieinaczej?
JateżprzyznałabezwahaniaJulia.Jutro?
Jejentuzjazmbyłpodejrzany.Czyżbysierżant
Podgórskimiałzajętąniedzielę?Zastosowałam
dyplomację.
ADawidmanarty?
Niemastwierdziłazzaskakującąsatysfakcją
Julka.
Dojutraniekupi.
Ibardzodobrze.Zobaczy,jaktojest,gdysię
siedziwdomuiczeka.
Aha,wszystkojasne.NajwyraźniejPodgórski
ostatnioprawieniewychodziłzkomendyiJuliaczuła
sięzaniedbana.
Przecieżwiedziałaś,żetogliniarz.Nie
spodziewałaśsięchyba,żeprzestępczośćspadnie
dozera,gdyzamieszkacierazem.
Nonie,alemamgozamało.