Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtymmomenciezamałobywającymężczyzna
wszedłdodomuiprzerwałnamobgadywaniego.Nie
byłotylkoRafała,anasgłódzaczynałcorazbardziej
przyciskać.Zadzwonił,gdyjużsięgałampotelefon,
żebymupowiedzieć,comyślęoskazywaniunas
naniechybnąśmierćgłodową.Podjeżdżałpoddom
Julki,więcumówiliśmysięnadole.
Nieuprzątniętyśniegleżałnaulicyizanimdoszłam
dosamochodu,zdążyłampośliznąćsięiwywalić.
Naszczęścieciepłaigrubakurtkatrochęosłabiła
impet,alepodejrzewałam,żeitakdęmiasiniaka
wokolicykościogonowej.
Nienarzekaj,chciałaśmiećkontaktześniegiem,
tokorzystajzokazjiniewytrzymałaJulia.
Alenietaki.Takimnieniesatysfakcjonuje.Nic
miniejestuspokoiłamRafała,któryotrzepywałmnie
ześniegu.Jedźmyjuż,boumręzgłodu,anie
naskutekurazu.
Tegodniaśniegodszedłjużwzapomnienieiprzez
resztęwieczorurozmawialiśmynazupełnieinne
tematy.
***
ObiezJuliąuczyłyśmywtymsamymliceum,alewtym
półroczunaszeplanylekcyjneniepokrywałysię
irzadkozdarzałonamsięrazemwracaćdodomu.
Wyjątkiembyłydni,kiedyjednaznasmiałazastępstwo.
Kiedydwatygodnieporozważaniachnatematnart
wracmyrazem,Julianieoczekiwaniewróciła