Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niedokształtne,okrągłelitery,któresprawiały,żepolicyjnyraport
wyglądałjakszkolnaankieta.
Kawy,szefie?zapytałretorycznie,wlewającjednocześniewodę
dodrugiejfiliżanki.Nadobrypoczątekdnia.Świątkajakmalowanie,
śnieg,mróz!Masiętakutrzymaćdosylwestra.
Usłyszeligłośneszuranienaschodach,poczymdrzwizaskrzypiały
przeciągleidośrodkawjechałachoinka.Zaniąwszedłstarszyaspirant
Malicki,zwanyprzezwszystkichRomanem.Przyswoimwzroście
ituszyorazskandynawskiejurodziebrodategowikingabez
charakteryzacjimógłbyuchodzićzapolicyjnąwersjęświętego
mikołaja.
Oparłdrzewkoościanę,dającprzytymupustprzedświątecznej
frustracji:
Szlagbytrafił,panieinspektorze,techolerneświęta.Spokoju
zagrosz,szałludziogarnia,jakBogakocham.Mojastarawytrząsasię
namnie,żechoinkiniema,prezentówdlateściów,karpjeszcze
wstawie,któregośdnianaprawdęprzyjdziesięwyprowadzićprzez
całąnerwówkę.Stałosięcośbardziejstwierdził,niżspytał.Pan
inspektortutajzrana.
ByłowezwaniewtrąciłSobotka,zalewająctrzeciązkolei
kawę.Zaginięcie.AntoniPietrasik,CmentarnaGóra,Polska.
StaryAntoni?Zaginięcie?Włóczysiępewniepowsialbo
trzeźwiejegdzieśwstodole.Todonichpodobne.
Znaszczłowieka?
Malickirzuciłczapkęnastółirozsiadłsięwfotelu.
Pobiciestwierdziłkrótko.Roktemu,teżgdzieśtakprzed
świętami.
Noproszę…Poradeckiupiłłykkawy.Jakieśszczegóły?
Romanteżpociągnąłdługiłyk,siorbiącgłośno,nacoSobotka
pokręciłgłowązdezaprobatą.