Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Momentalnieogarnęłogorozleniwiająceciepło.Westchnąłizaczął
energicznieotrzepywaćśniegzpłaszcza.
Witaj,odludku.Możetrochęniewporę,alewłaśnie
przejeżdżałem…
Dobra,dobra,wchodź.Rozpłaszczyszsięwpokoju.Zapraszam
doswojegokrólestwa,panieinspektorze.Ciepłoprzynajmniej.Dawno
szanownegopananiebyłounas,atoznaczy,żecośsięwewsidzieje
niedobrego.
Ktotam,Robuś?dobiegłichskrzeczącygłoszzadrzwi.
Policja,babciu.Tylkopolicja.
Jezusiesłodki!
Drzwizaskrzypiałyiwychynąłzzanichsiwyrozczochranyłeb
babkiGuziowej.Nicsięniezmieniłaodczasów,kiedyPoradecki
ganiałpopodwórkuzłukiemikaczymipióramiwetkniętymi
wtekturowąopaskę.Takobietaprzyszłanaświatstaruszkąistaruszką
umrze.Takwszyscymówili.Chybaniktwewsiniepamiętałjejinnej.
Zadarłagłowęimrużącoczy,przezchwilęmierzyłaNikiforaswym
przenikliwym,nieznoszącymsprzeciwuspojrzeniem.
Twojeszczęściestwierdziłapokilkudługichsekundach
inatychmiastzatrzasnęładrzwi.
Robertpokręciłgłowąigestemzaprosiłgościadopokoju
naprzeciwko.Tenwszedłdośrodka,pochylającgłowę,ioniemiał.
Kiedybyłtuostatniokilkalattemu,wpokojustałyjedyniestaraszafa,
stolikzlampkąnocnąwkształcieżydowskiegolichtarzaorazantyczne
drewnianełoże,pamiętającepewniewiekdziewiętnasty,zsiennikiem
iwezgłowiemnawysokośćczłowieka.Teraztrzyczwartepokoju
zajmowałsprzętkomputerowynajróżniejszegokalibru.Odbiurowych
skrzynekupchniętychpodścianą,laptopówstojącychjedennadrugim,
kolorowychpudełekzkomputerowymdrobiazgiem,powszelkiego
rodzajuzużyteczęści,tworzącestoselektronicznegośmieciapod
ścianą.Dużymonitorustawionynawprostdrzwi,potężne,naoko