Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mrozem.KiedyśbabkaGuziowazajmowałasięregularnymhandlem,
sprzedawałabimberwiadrami,aleodkiedyrodziceAnkiotworzyli
wewsisklepzalkoholem,interespodupadł,jakwieleinnych.
Lustrowałpokójzzaciekawieniem.Sprzętwypełniałpraktycznie
każdyskrawekwolnejprzestrzeni.Komputerowepuszki,tekturowe
pudełkaustawionedosamegosufituwtejnietakznowuwielkiejizbie
sprawiałyprzytłaczającewrażenieprzesytuiniepotrzebnej
rozrzutności.
–Pococitowszystko?–spytał,gdyRobertwróciłzkarafkąpod
pachąidwomakieliszkamiwgarści.
–Bigosbędziezachwilę.–Gospodarzzgarnąłksiążkizestolika
iustawiłnanimalkohol.–Śliwowica,chłopie.Lepszejnieznajdziesz,
choćbyśsiętułałpocałejUniiEuropejskiej.Odstanatrochę,nie
powiem,aleprzecieżsamtegoniebędępił,ababkawoliwinko.Też
swojejrobotyzresztą.–Zatarłręceipolałpopełnym.–No,topod
teświęta,paniewładzo.Naszekawalerskie.–Stuknąłswoim
kieliszkiemwkieliszekPoradeckiego,rozlewającprzytymtrochę
żółtawegopłynu,iwypił,przechylającgłowędalekodotyłu.Stałtak
przezchwilę,kontemplującbelkęstropową.–Niebiańskismak
–westchnął.–Niechktośmispróbujepowiedzieć,żeniejest
tonajznamienitszybimberwcałympieprzonymkrólestwie!
Poradeckiwypiłpółswojegokieliszka.Truneksmakowałpodle,
byłmocnyjakwszyscydiabliizalatywałstęchlizną.Alegdyszybko
dopiłdrugąpołowę,poczuł,żerozedrganekomórkizaczynająwracać
naswojemiejsce.Efektbyłpiorunujący.
–Pytałeśocoś–powiedziałRobert,nalewającnastępnąkolejkę.
–A,otencałybałagan.Powiedzmy,żechwilowototakatajemnica.
Powiedzmy,żelubięmiećto,conajnowsze,sprzedajęstarocie,
zamawiamnowinkiitaktosiękręci.Normalnie.Internetotworzył
mioczy,Niki.Nieograniczonemożliwości!Oczywiście,oiletrochę
wtymsiedzisziwiesz,wcoinwestować.No,tonadrugąnogę.Nim