Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Próbowałsięwyrywać,alewiedział,żetonicnieda.Starydiabeł
miałprzecieżnadludzkąsiłę.Niktbymuniedałrady.Czułtenuścisk,
jakbyramionapaliłmuktośgorącymżelazem,rozgrzanym
doczerwonościprętem.Stalowedłonieprzycisnęłymutwarzdoszyby.
Oczyzaszłyłzamiwbezsilnejzłości.
Patrz,mały.Podobacisię?Czujeszgo?Poczułgruzłowatą
dłoństaregoczartawokolicyrozporka.Apotemprzyszedłkolejny,
jeszczepotworniejszyatakbólu.
Oddychałciężko,znosemrozpłaszczonymnaszybie.Niechciał
jużpatrzeć,aleterazniemiałwyboru.Diabełrechotałobleśnie,
szarpiącgozakrocze,amłodymężczyznazaoknemporuszałsięcoraz
gwałtowniej,corazszybciejiszybciej.Złapałkobietęzawłosyikilka
razymocnoszarpnąłdotyłu.Naglezacząłbićpogłowie.Dobiegł
gostłumionykrzyk.Ijeszczejeden,apotemprzeciągłyjęk.
Nieznośny,spazmatycznyjęk.
Zabijeją,zabije!chciałkrzyczeć,aleniemógł.Żelaznadłoń
przyciskałamugłowędoszyby,acuchnącyalkoholemoddechtużprzy
uchuszeptał:
Podobacisię?Podoba?Toprzyszedłeśzobaczyć?
Chciałzaprzeczyć,wykrzyczećswójsprzeciw,aleniemógłnawet
poruszyćgłową.Czuł,żetracioddech.Iwtedy,nagle,wrogułóżka
dostrzegłznajomąpostać.Wpołatanejkufajceifutrzanejczapie
zsuniętejnaczołosiedziałstaryGrzela.Zgrubąfioletowąpręgą
naszyi.
Ontamsiedzichciałzawołaćsiedzinałóżku!Aprzecieżsam
widziałem,jakwisinasznurze,nagruszyzadomem!Coontamrobi?
Dlaczegowrócił?
Alenicniepowiedział.Głosuwiązłmuwgardle,zdołałwydobyć
zsiebietylkoniezrozumiałybełkot,zanimzapadłwnieskończoną
ciemność.