Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Zautobusuwylałasięfalaludzi.Deptalisobie
popalcach,przeciskalisię,jakbyuczestniczyliwjakiejś
szaleńczejzabawiewrodzaju„kto-ostatni-ten-syf”.
Wkońcumogłamwejśćdośrodka.Wjednejdłoni
trzymałamekologicznąsiatkęzzeszytamiuczniowskimi
dosprawdzenianajutro.Ważyłotochybatonę,
boprzecieżtezeszytywtwardychokładkach„sątakie
śliczneitrwałe”,żeniektórzyrodziceniemoglisię
powstrzymaćprzedichkupnem.Aktopomyślałotym,
żetebrulionypóźniejnauczycielbędzietachał
wsiatach?Napewnonikt.
Wdrugiejdłonitorebka.Jednaktoniebyłazwykła
torebka.Tobyłotorbiszczewypchaneksiążkami,
sprawdzianamiiinnyminiezbędnymigadżetamitypu:
metrówka,latarka,parasolka,szczotka,dezodorantitp.
–Złapsięczegoś,bozarazsięprzewrócisz–zwróciła
miuwagęMonika,kiedyautobusruszył,ajasię
zachwiałam.
Łatwopowiedzieć,trudniejzrobić,kiedymasięobie
dłoniezajęte.
–Kiedyś,jakbyłamwliceum,jeździłyśmy
zkoleżankamiautobusemićwiczyłyśmyrównowagę.Nie
trzymałyśmysięniczego,tylkostawałyśmywrozkroku
–zaprezentowałamMoniceodpowiedniąpostawę
–nalekkougiętychnogach.Itakjechałyśmykilka
przystanków.
–Możeteraztegoniepróbuj,bozarazsię
wypierniczysz.
–Eee,tam.Mamwprawę.–Balansowałamlekko
ciałem,przypominającsobie,jaktodawniejbywało.
Coprawda,niekoniecznieterazpasowało,abymsiętak
zachowywała,ale,naszczęście,niezauważyłam
wautobusieżadnychznajomychtwarzy.OpróczMoniki
oczywiście.Alewątpię,abyMonikawszkoleopowiadała
omoichautobusowychwyczynach.Pracowałyśmyrazem
odkilkulat.Lubiłyśmysięiczęstodrogędopracy
izpracypokonywałyśmyrazem,zawszetrochę