Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
plotkując.Atoponarzekałyśmynakoleżankiikolegów,
atonauczniów,innymrazemnabyłychmężów,boobie
miałyśmywątpliweszczęściebyćrozwódkami.Nie
spotykałyśmysięjednaknigdypopracy.Towarzysko
udzielałamsięzinnymikoleżankami–zOlgąiBeatą.
Odczasudoczasumusiałyśmyspotkaćsięnalampce
winaipogadać.Takilekkiresetsobierobiłyśmy.
–Lepiejuważaj–ostrzegłamnieMonika,ajanie
zdążyłamnawetwzruszyćramionamiwodpowiedzi,
kiedykierowcagwałtownieprzyhamował.Razem
zeswoimbalastempoleciałamdoprzodu,prosto
natwarz,zaliczającfacjatąchropowatąpodłogę
autobusu.
Trwałotomoment.Kiedyzorientowałamsię,żejuż
leżę,pochylałasięnademnąMonika,aautobus,takie
przynajmniejodniosłamwrażenie,przestałsię
przemieszczać.Czułamogromnyból,twarzpiekłamnie
jakcholera.Zauważyłamrównież,żeniewypuściłam
zdłonianisiatki,anitorebki,abyzamortyzowaćupadek,
iterazleżałamjakdługa,prezentującsięwszystkim
pasażeromwdośćnietypowejpozycji.
–Trzebawezwaćkaretkę–usłyszałamnadsobąobcy
głos.
–Amówiłam,żebyśsiętrzymała–dotarłodomnie
nauczycielskiepouczenieMoniki.–Żyjesz?–dodała
pochwili.
–Yyy–jęknęłam,odklejająctwarzodpodłogi.
Odruchowoprzeleciałamjęzykiempouzębieniu,
sprawdzającjegostan.Naszczęścietutajwszystkobyło
wporządku.Tylkoskóranatwarzypiekłamnie
niesamowicie.
–Proszęsięodsunąć.Mamszkoleniezpierwszej
pomocy–usłyszałamnadsobąfachowygłos.Spojrzałam
ztrudemwstronę,zktórejdobiegał,aleztej
perspektywymogłamjedyniedostrzecwypastowane
męskiebuty.–Nicpaniniejest?
Faktycznie,ratownikpełnągębą.Nie,taksobieleżę
przygniecionaciężaremegzystencji.Próbowałamsię
poruszyć,abysprawdzić,czyczujęwszystkieczęści