Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sprężystymruchemwróciłnaswojemiejsce.Zadzwoń
domnie,jaktylkodojedziecie.
Gracepamięta,żemartwiłasięodrzewa.Czybezniej,
któraichdoglądała,nadalbędąrosłydużeimocne?Czy
nadalbędąrodziłydorodneowoce?Czyonewciążbędą
smakowałytaksamosłodko?
ZapytałakiedyśotoPułkownika,otedrzewa.
Twojamatkabędzienadnimiczuwaćpowiedział
ostrożnie,takdelikatnie,jaktylkopotrafił.Nicimnie
będzie.Będąnadalrosły,dopókionatamjest.
Gracenaniegospojrzała.
Aktobędzieczuwałnadnią?zapytała,aPułkownik
zamilkł.
Wkońcuprzestałapytaćodrzewa.Słuchała,gdymama
przeztelefonopowiadałajejogaju.Wyczekiwałalistów
zezdjęciamizbiorów.Tenieprzychodziłyzbytczęsto.
Mamabyłaprzecieżzajęta,dbałaopomarańcze,
odrzewaiziemiępodjejstopami.Pozasezonem
pochłaniałopodróżowaniepoświeciewposzukiwaniu
sensużyciaidoświadczeńwzmacniającychducha,które
sprawiały,żePułkownikszydziłzkażdejprzychodzącej
donichpocztówki.
WkrótceGraceteżbyłazajęta.
NiedorastaławięcwPortland.AlekwateraPułkownika,
zeswoimkrętympodjazdem,żwirowymchodnikiem
iwiktoriańskimgankiem,wkońcustałasięprawdziwym
domem.
TerazSharoneotwieradrzwi,maświeżozaplecione
warkocze,jejciemnobrązowaskóralśniwpromieniach
zachodzącegosłońca.Pachniemasłemsheaiwanilią,gdy
pochylasię,bysięprzytulić.
Portermówiześmiechemwgłosie,aGraceodpręża
sięwjejobjęciach.Wjejustachtonazwiskomainną
melodię.„Porter”niebrzmijaknaganaczyrozkaz
wydanyprzezPułkownika.Wustachjejmacochy