Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwykręciłanumer.Położyłasłuchawkę,podniosładrugą.
–Ambulatorium?Tudyżur.Wzywatrzynastykomisariat.
Mausiebierannegoczłowieka.Ktojedzie?DoktorHalski.
Doskonale.
Zoszklonejkabinydyżurkiwidaćbyłoholikorytarze.Siostra
dyżurnanacisnęładzwonek.Zpokojuszoferówwyskoczyłktoś
iwypadłnadziedziniec,poczymrozległsięszumzapuszczanego
motoru.Wgłębikorytarzaukazałasięwysoka,szczupłapostać
wbiałymkitlupodsamąszyjęiwnarzuconymnaramionapłaszczu.
Obokszłaotulonawkożuchpielęgniarka.Lekarzuśmiechnąłsię
dosiostrydyżurnej.–Psiapogoda–powiedziałidodał:–Siostro,
proszęmnieszybkopołączyćzredakcją„ExpressuWieczornego”.
–Siostradyżurnawykręciłanumeripodałalekarzowisłuchawkę.
–Redakcja„Expressu”?Czymógłbymmówićzredaktorem
Kolanko?Dziękuję.
Krótkąchwilęczekał,bębniącsmukłymipalcamiposzybie.
Wsłuchawceodezwałsięsympatycznymęskigłos:
–TuKolanko.Słucham.
–DoktorHalski.Dobrywieczór,panieredaktorze.Dzwonię
zgodniezprzyrzeczeniem.Proszęzarazprzyjechaćdotrzynastego
komisariatu.NaWiejską.
–Wspaniale.Awięcsądzipan,że…znów?
–Niewiemnicnapewno.Wkażdymraziejakaśbójkauliczna
ibardzociężkiepobicieczynawetgorzej,jużtamjadę.
–Dziękuję.Jestemzadziesięćminutnamiejscu.
DoktorHalskipołożyłsłuchawkę.Uśmiechnąłsięrazjeszcze
dosiostrydyżurnej.–Możecośsiostrzeprzywieźćzmiasta?–spytał.
–Mamyjeszczecałąnocprzedsobą…–Miałmiłą,młodątwarz
ispokojneoczy.–Dziękuję–odparłasiostradyżurna–niczegonie
potrzebuję.Powodzenia.–DoktorHalskispojrzałnawielki,
elektrycznyzegar:byłasiódmadwadzieścia.
Wsiadłszybkodoniskiej,szarejskodyzżółtymkrzyżem
nadrzwiczkach.Maływózwyprysnąłwzasnutądeszczowązamiecią
Hożą,przeciąłMarszałkowską.Szoferwłączyłsyrenę,przechodnie
zaczęliprzystawać,oglądaćsię.
Nawetnajsłoneczniejszyoptymistanienazwałabytrzynastego
komisariatumiejscemradosnym.Sprawiałraczejwrażenieponure,
nacoskładasiętakżefakt,żemieściłsięnaparterzestarej,mocno
nadszarpniętejprzezwojnękamienicy,wpokojachwysokich
iciemnych,którymnawetcodziennemalowanienieodebrałoby