Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Powiedzianomi,żewkrótcebędęjużzupełnie
sprawny.Dlaczego,dodiabła,totrwatakdługo?!
–zawołałzwyrzutem.
–Aspodziewałeśsię,żepotakimurazie,
podziewięciuciężkichiskomplikowanychoperacjach
wyjdzieszztegotaksamoszybkojakzkataru?Potrzeba
więcejczasu.
–Więcejczasu–burknąłgniewnie.–Nicinnegonie
słyszę.Zaczynamwątpićwtwojeumiejętności.
Eduardonatychmiastzdałsobiesprawę,żezadaleko
sięposunął.Byłwściekłyirozżalony,aleniepowinien
wyładowywaćswojejfrustracjinaczłowieku,który
walczyłojegozdrowie.
–Niepowinienemtakmówić,bardzoprzepraszam
–spróbowałzałagodzić,przeczesującrękąwłosy.
–Miałempoprostuciężkidzień.
EvanPowellpokiwałgłowąnaznak,żeprzyjmuje
przeprosiny,atakżeżerozumiehumoryswojego
pacjenta.
–Możeto,czegocipotrzeba,totowarzystwo
–zasugerował,puszczającdoniegoporozumiewawczo
oko.–Żyjeszzupełniesamotnie,asamotnośćnie
wpływakorzystnienażadnegomężczyznę.
Eduardoprzymrużyłoczy.
–Masznamyślikobietę?
Zaskoczyłogo,żeporazpierwszyoddwóchlatnie
odrzuciłzmiejscategopomysłu,alejeszczebardziej
zszokowałogoto,żewodpowiedzinategorodzaju
sugestięwjegoumyślepojawiłsięobrazdziewczyny
grającejnajednymzrynkówLondynu.Utkwiły
muwpamięcijejpiękneoczy,kształtnewargiiburza