Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
GdyzarazpoprzebudzeniuMariannespojrza
zaokno,stwierdziła,żenocprzynioanadspodziewanie
ogromneopadyśniegu.Szybkozrobiłaporządek
wdomu,przygotowałasobiekubekgorącejkawy
iusiadłaprzypianinie,poprawiającswojąostatnią
kompozycję.Procestworzeniazawszeuspokajał,
zupełniejakbywchodziłananieznanąścieżkę,nakońcu
którejczekałamiłaniespodzianka.Tymrazemjednak
pokilkuchwilachzamiastukojeniapoczułaogarniający
smutek.Kiedyjużniemogładłużejwytrzymać
wwielkim,pustymdomu,założyłaciepłysweter,płaszcz
iczapkęiwyszłanazewnątrz.
Uderzyłpodmuchmroźnegopowietrza,który
sprawił,żewpierwszejchwilimusiałaprzymknąćoczy.
Zmusiłasięjednak,byiśćdalej.Wszystkobędzielepsze
odsamotności,któraczekałananiąwdomu.Udałasię
doparku,gdziekilkorodziecibawiłosięwnajlepsze,
rzucającśnieżkami,lepiącbałwanyijeżdżąc
nasankach.Tenwidokznaczniepoprawiłjejhumor,
choćjednocześnieprzypomniwłasnedziecstwo,
wktórymzabrakłotakichbeztroskichiszczęśliwych
chwil.Niechciałajednakmyślećotym,cobyłozłe.
Niczemutoniesłużyło,pogłębiłobytylkojej
melancholię.
Spacerowałaponaddwiegodziny,akiedywróciła
dodomu,wolnajużodczarnychmyśli,uznała,żeradzi
sobiecorazlepiejiżeprędzejczypóźniejotrząśniesię
zżałoby.Jednakkiedypóźnympopołudniemciemność
zmusiłaMariannedozapalenialamp,kiedyusiadła