Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Zielone!!!-słyszę,więcruszamposłusznie,abyzapółminutyznowusięzatrzymać.
Wszyscyuciekająznaszegopasa.Pewniecośsięrozkraczyłoalboznówłatajądziuręw
jezdni.Jedendiabeł.
-Robisznamnazłość,czyjak?-Wgłosieżonybrzmihisteria.
-Nierozumiem-mówięzgodniezprawdą.
-Bujaszgdzieśwobłokach,zamiastsiępostaraćcośzrobić.Oczymmyślisz,no
powiedz.
Niepowiem,zanicnaświecie,dlanaszegowspólnegodobra.
Córkaodbierakomórkę.
-Jesteśmydopierowpołowiedrogi…-kłamie,niewiempoco.-Nicnatonie
poradzę-podnosigłos.-Jakzwykle,tak…Trzebabyło…Jakchcesz…Totysię
wściekasz…
Udajemisięzmienićpas.Jedziemyzedwieściemetrów,chcęwrzucićtrójkę,gdy
znówwszystkostaje.
-Zaskrzyżowaniembędziejużzgórki.-Staramsiębrzmiećoptymistycznie.
Doprzedstawieniamamywciążdziesięćminut.
-Wiktorkupiłsobieodkogośbilet-komunikujecórka.
Wiktortojejmąż,któregoniewiedziećczemuczęstonazywamFranciszkiem.
-Pocomudwa?-próbujębyćdowcipny.
-Możedobrze,żebychociażonobejrzałcałeprzedstawienie.Opowienam,cobyłona
początku.
-ToSzekspir-przypominam.
-Jedź!!!-krzycząobie.
Przejeżdżamskrzyżowanienaczerwonym,łapiąckątemokabłyskkamery,tobędzie
bardzokosztownyprezent,myślę,kombinującjednocześnie,jaknajsprytniejpodjechaćdo
teatru,żebydałosięzaparkować.Aleprzecieżitakonewiedząlepiej,więcproszęoradę.
-Tyjesteśkierowcą-odcinasiężona,acórkadodaje,żejużitakwszystkojedno.
-Nierozumiem,conamszkodziłoruszyćkwadranswcześniej-pogrążamniektóraś
znich,botonaturalniejasięgrzebałem.
-Zrobiłemtocelowo-przyznajęwreszcie,ponieważitakwszystkocopowiem
zostanieużyteprzeciwkomnie.-MakbetrozkręcasiędopierowtrzeciejscenieTak
ponuregodniaitakpięknego,
Jakżyję,nigdyjeszczeniewidziałem”-rzucamcytatem,efektowniewpasowującsięw
miejscemiędzyfordemaczymśtam,mocnozabłoconym.
-Noizdążyliśmy.-Uśmiechamsięniedbale.
Dorozpoczęciaprzedstawieniamamywciążdwieminuty.Przepychamysiędoswoich
miejsc,gdygaśnieświatło.Ktośnanassykaniecierpliwie,innyjęczy,żenibyprzeszliśmy
mupostopach,myślę,żedepczegłówniecórka,próbującmimoniesprzyjających
okolicznościwypatrzećgdzieśswojądrugąpołowę.Kiedykurtynasięunosi,siedzimy.
Nascenietrzylaskiwskąpymprzyodzianiu.Wiedźmy.Tekstzgrubszaznam,chyba
żereżysercośwłasnegodopisał,potym,cowidzę,mogęsięspodziewaćwszystkiego
najgorszego.Nieto,żemamcośprzeciwkolaskomwbieliźnie,mogłybynawethasaćna
golasa,tobyłobybliższeduchowiczasówodtychwszystkichTriumphówczyFeline,dotego
szpilki,odważnakoncepcja.Muszękupićprogram,żebysprawdzić,cozadebilprojektował
kostiumyiwogólerobiłscenografię.Albopocowchodzićwkoszty,sprawdzęwnecie.
Czarnulaniezła,tylkotrochęzabardzosięmiota.Nadekspresyjna.Przymykamoczy,bojuż
sięnimitrzemanasyciłem,wiem,wktórątopójdziestronęikompletniemnietaka
interpretacjaniekręci.Nieznoszętaniegouwspółcześnianiaklasyki.Chętniebymsię
zdrzemnął,alejestzagłośno.Próbujęsięwyłączyć,myślęsobie,cobędziewmenuwłoskiej
knajpy,gdziezarezerwowałemstolik.Umiarkowanielubięwłoskąkuchnię,chociażna
6