Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notomapecha–mruknął.
Niezaskakiwałogo,żetakłakomazdobyczpodróżujesamotnie
traktem.Wrazzeswoimiludźmiodtrzechtygodninapadał
nafarmerówjadącychlubwracającychztargu.Większośćznich
zaczęłaterazstosowaćśrodkiostrożności–podróżowaliwgrupachlub
zatrudnialiuzbrojonychstrażnikówjakoeskortę.Wtakichprzypadkach
rabusieprzepuszczalifarmerówbezzatrzymywania.Bartonmógł
pozowaćnanieustraszonegoniedźwiedziobójcę,aleniezamierzał
nadstawiaćkarkuwpotyczcezezbrojnymi.Niewsytuacji,gdynadal
trafialisięgłupcypodróżującysamotnie,tacyjaktentutaj.
Pomyślał,żesamotnipodróżnipojawialisięjednakcorazrzadziej.
Powinienniedługoprzenieśćsięwrazzeswoimiludźmiwnowe
miejsce.Planowałtoodkilkudni.Terazjednaktabogatazdobycz
sprawiała,żezwłokamusięopłaciła.
Wózbyłoddalonyodziesięćmetrów,gdyBartonwyszedłzza
drzewaistanąłnaskrajudrogi.Kilkarazymachnąłmaczugą,
pozwalając,bypotężnagłowniazezłowieszczymświstemprzecięła
powietrze.
–Stać!–ryknął,unoszącdrugąrękęwoczywistymgeście
nakazującymzatrzymaniesię.
Farmerściągnąłlejce,amułzatrzymałsię,machającogonem
itupiącprzedniąnogą.Marzyłjużoworkuobroku,aterazstałosię
jasne,żeposiłekpojawisięzopóźnieniem.Towystarczyło,
bywzbudzićniezadowoleniemuła,któryznaturybyłkapryśny.
–Wielkienieba,cóżmytutajmamy?–odezwałsięspokojnie
farmer.
Jegodobórsłówiakcentnieprzypominałyprostejwiejskiejgwary,
jakiejnależałobyoczekiwaćodzwykłegofarmera.Topowinno
obudzićczujnośćBartona.Jednakrabuśbyłzbytzadowolonyzsiebie,
żebysilićsięnaostrożność.Widokwypchanychworeczkównawozie,
bezwątpieniapełnychmonet,całkowiciewystarczył,byprzestał
uważać.
–JestemBartonNiedźwiedziobójca!–zakrzyknął,wskazującpysk