Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięonieupomina,bopewnieczujesięponichlepiej.Aleznówsię
pogorszyło.
Jeszczejednaporcjachlorellii–napróbęiryzykopyłekpszczeli.
Pokilkunastuminutachwyraźnaulgaipoprawa.Rudziaśpispokojnie
dorana.Tylkotenbardzo,bardzociężkioddechipochrapywanie...
25kwietnia2020,ranek.Kilkatabletekchlorelliisporopyłku.
PrzypiąłemMaluszkowismyczdoobroży,otworzyłemdrzwinadwór.
Rudziawybiegłanazewnątrz,apotemnasząwąskąuliczką
popędziłaniczymstrzała.Biegłaiskakałaniczymszczeniak,który
kiedyś,przedlatytrafiłtutaj,podnaszdach.
Alepowrótzespacerujużniebyłtakżwawyiradosny.Zmęczona
przysiadałacokilkakrokównapoboczuispoglądałamiwoczy,jakby
chcącprosićowybaczenie,żeniemasiłyiśćszybciej.MojaRudzia...
Południe–możetrochęwcześniej,amożetrochępóźniej,alejakoś
tak.
Odkilkudnimojejpsinieznównasiliłysiędolegliwości,choćprzez
pewienczaswydawałosię,żejestdużolepiej,żebyćmożeniejest
ażtakgroźnie,jakusłyszeliśmynajesieni?Alenie...niebyłolepiej.
Jednaknie.
MartazAsiązabrałyRudziędolekarza.
Wnapięciuczekałam,ażwrócą.
Zapytałem:
–Ico?
–DoktorSusłowieczrobiłbiopsję.Jestpłynwbrzuszkuikrew
wwęzłachchłonnych...
***
OdczerwcaRudziazaczęłaodmawiaćchodzenianacodzienne
spacery,więcwędrowaliśmyutartymszlakiemtylkowedwóch
–jaiMaluszek.Ibyłonamsmutno...iwciążdręczyłamniejedna
myśl:
„MojaRudzia...Rudziamaraka...kilkalattemumartwiłemsię,
żetojaumrępierwszy,aonazostanienaponiewierkę...ale...alemoże
jeszczetaknaprawdęnicniejestprzesądzone?...”