Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ładnieubranej,anizwłaszczaztakolśniewającącerą:
wdodatkuprzemawiaładońtakłagodnie!PanideRênal
patrzyłanadużełzytoczącesiępobladychwprzódy,tak
różowychobecniepoliczkachchłopca.Niebawemzaczęła
sięśmiaćzszaloną,dziewczęcąpustotą;śmiałasię
zsiebie,niemogłasięnacieszyćswoimszczęściem.Jak
to!Tojestównauczyciel,któregowyobrażałasobiejako
brudnegoiźleodzianegoklechęmającegołajaćibićjej
dzieci!
Jakto!Topanrzekławreszciepanumie
połacinie?
Tosłowo
pan
oszołomiłoJuliana,któryzacukałsię
nachwilę.
Tak,panirzekłnieśmiało.
PanideRênalczułasiętakszczęśliwa,odważyła
sięspytać:
Niebędziepanbardzołajałbiednychmalców?
Ja,pani?rzekłJulianzdziwiony.Dlaczego?
Nieprawdażdodałapochwilizrosnącym
wzruszeniembędziepandobrydlanich,przyrzeka
mipan?
Porazdrugitapięknieubranadamanazywała
gozupełniepoważnie
panem
!Toprzechodziłowszelkie
oczekiwaniaJuliana.Wnajśmielszychzamkachnalodzie,
jakiebudowałajegomłodość,niespodziewałsię,aby
prawdziwadamaraczyładońprzemówićsłowo,zanim
będziewpięknymuniformie.PaniądeRênalznowuż
zupełniezwiodłapięknacera,dużeczarneoczyiładne
włosychłopca,którekręciłysiębardziejniżzwykle,
ponieważ,pragnącsięochłodzić,umaczałgłowęwstudni.
Kuwielkiejradościównieszczęsnypreceptor,którego
srogiejiodrażającejminytaksięlękaładladzieci,
wyglądałnanieśmiałąmłodądziewczynę.Dlaspokojnej