Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Godzinadziewiąta.
Dopieroterazdowiadujemysię,jakiestraszne
spustoszeniepoczyniłaburza.Zginęliludzie.Ale
towydajesięjakieśnieistotne.Wszyscymówiąonocnym
spotkaniu.Wszędziezłowieszczegłosy:„Idziemy
naSerbię”.Wciągugodziny,dwóchrozeszłasię
pomieściewieść,żeTiszazaprosiłdosiebiedwudziestu
trzechredaktorów.Ludziepatrząnazegary.Nadworze
ostrywiatr.Wieczorneniebobłyszczy,jestprzejrzyście
błękitne,maostrykolorstali,leczgdzieśnaddachami
naglekończysiębłękit,awszędziedookoła,gdziebynie
spojrzeć,wynurzasięczarnajaksmołachmura.
Kiedypatrzymywgóręwydajesię,żejesteśmy
wolbrzymiej,głębokiej,ciemnejstudni,nadktórą
widniejebezchmurnaczęśćniebanibysrebrno-niebieska
jakblaskksiężycaszklanakopuła.Czerńnahoryzoncie
corazbar-dziejsięwznosi,jakbydokoławyrastałazziemi
jakaśskłębiona,straszliwamateriazrozpaczonejnocy.
Dzwoniątelefony.Przydługimkawiarnianymstolecała
redakcja„Est”wpogotowiu.Nigdyniesłyszałemtakmało
dziennikarskichdowcipów,cowczwartekwieczorem.Jak
siętrochęzastanowię,towydajemisię,żeanijednego.
Przedkawiarniązatrzymujesięwielkiautomobil.Przy
dziennikarskimstolewszyscyjużstoją.Kawiarniapełna.
Naglezapadacisza,przyniektórychstołachludzie
zrywająsięzmiejsc.Uderzającomałokobietjestdziś
wkawiarni.Jakiśpanbiegniedosali,awnastępnejchwili
długistółjestpusty.Gościewybiegajązanimi,widzę
tylkotyle,żewszyscywdrapująsiędoautomobilu,stoją,
wisząnanim.Maszynazawarczałatylkoijużpędzi
zeswymskłębionymładunkiem.Naulicy,wśródnagle
zgromadzonegotłumupozostajeponimtylkojedno
przerażającapanikapierwszejchwili.Wojna
(Háború).Todziwnesłowowęgierskie,podobne
dogrzmotu,brzmiterazwtłumiewalącymnapowrótztą
wiadomościądokawiarni.Wszyscystojąprzystołach.
Tojednojedynesłowobrzmicorazmocniej,coraz