Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
8
Whaliodlotówusiadłprzykawiarnianymstoliku.
Pomimowczesnejpory,znacznaczęśćmiejscbyła
zajęta.Wypiłkawę,apotemjeszczejedną.Owpół
doszóstejprzyszłomudogłowy,żezwlekłsięzłóżka
napróżno.
Wtedyzobaczył.Ciągnęłazasobąniewielką
podróżnąwalizkę,którakwalifikowałasięnabagaż
podręczny.Jeszczewrozsuwanychdrzwiachrozpięła
płaszcz,jakbynaglepoczułauderzeniegorąca.
DotoczyławalizkędostolikaKrukaiusiadła,
zroztargnieniemrozglądającsięwokół.
Zamówićpanikawę?
Posłałamułagodnespojrzenie,wstałaizdjęła
płaszcz,kładącgonakrzesłoobok.
Dziękuję.Pójdęsama.
Obserwował,jakrozmawiazbaristką.Byłocoś
harmonijnegowsposobie,wjakiukładałagłowę
iwjakisięporuszała.Krukuświadomiłsobie,
żesprawiamuprzyjemność,gdynaniąpatrzy.
Wróciłaiuśmiechnęłasięblado.Wydawałasię
bardziejprzytomnaniżwniedzielę,aletylkotrochę.
Dlaczegotutaj?spytał.
Wszędzie,bylenietam.Niewdomu.Natacce,
którąprzyniosła,stałafiliżankaczarnejkawy
iczekoladoweciastko.Wmoimdomuwbiałydzień
zastrzelonomimęża.Myślałam,żejakwszystko
posprzątam,wymalujęściany,jakośdamradę.Aleitak
uciekłam.Nocspędziłamurodziców,zdziećmi.