Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Czekała,kryjąctwarzwdłoniach.GdywszedłSławek,
cośsięzniąstałoizanimsięzorientowała,zpłaczem
zawisłamunaszyi.Strażniczkiniewzruszyłtenwybuch
czułościiostrymgłosemkazałajejwracaćnamiejsce.
Martawróciłazastół.Tylkotomieliwtym
pomieszczeniu.Starystółidwakrzesła.Usiadł
naprzeciwko.Jejdłonieszukałyjegodłoniiznalazły.
Zdałasobiesprawę,żezachowujesię,jakbybylisobie
niewiadomojakbliscy.
Niepotrafiłukryć,żenieczujesięztymdobrze.
Wyglądało,żejestzaskoczony,choćudawał,żeniejest.
Byłjużwchwili,gdyzadzwoniładoniego.
Przedczterdziestomadwomagodzinami.
Przedczterdziestomadwomagodzinamikoszmarsię
rozpoczął.Spędziławprokuraturzecałypiątekisobotni
poranek,choćodmówiłaskładaniazeznań.Adwokatnie
odstępowałjejnakrok.Podejrzewała,żeSławek
dokładnieśledził,cozniąrobią,bopojawiłsię,gdy
tylkostałosiętomożliwe.Kiedytrwającyweekend
wywiewałoskarżeniazgłównawetnajbardziej
zaciętychinkwizytorów.
Tylkocoononiejmyślał?
Widziała,jakbardzojejwidoknimwstrząsnął.
Pewniedlatego,żeniemiałamakijażu.Miała
zatoszarąskóręiczarnecieniepodgłębokowbitymi
wczaszkęoczami,więcwczymproblem?Całkiem
możliwe,żewtychoczachmalowałosięcośnakształt
obłędu.Niemiałabiżuteriiimanikiuru,miała