Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
9
GdyKrukwszedłdobiurafirmyDrobarex,mocno
łysiejący,niewysokifacetpoderwałsięzmiejsca
izuśmiechemszczęścianatwarzyzacząłściskać
mudłoń.Pomyślałbykto,żejeststarymprzyjacielem,
któryniemógłdoczekaćsięspotkania.Ijaknastarego
przyjacielaprzystało,niezamierzałsięprzedstawić.
Krukwidziałgoporazpierwszywżyciu,alepatrząc
najegonienagannyszarygarnitur,czujnespojrzenie
zauśmiechem,stosdokumentównabiurku
przysłoniętychgazetąikawałekwizytówkiwysuniętej
takprecyzyjnie,abydałosiędostrzecjedyniesłowo
ADWOKAT
,pomyślał,żefacetmożebyćprawnikiem
albotakiegoudawał.
ZatoBartoszKanianawetniedrgnął.Siedziałprzy
swoimbiurku,twarzmiałpustąipatrzyłbezciekawości
zaokno.Byłtylkowkoszulce,demonstrującpotężnie
umięśnioneramionaitatuaże.Odlatzajmowałsię
lichwiarstwemiKrukpotrafiłzrozumieć,żeludzie
chętnieoddająmupożyczonepieniądze.
Niepotrafiłzatopojąć,jakmożnawpaśćnapomysł,
abycokolwiekodKanipożyczyć.Komisarzniewziąłby
odniegonawetpiątakanachwilęprzedśmiercią
głodową.Wolałbypićwodęzkałuży.
Zpewnością,gdychodziłoozawieranietransakcji,
dogłosudochodziłurokosobistyKani.
Dziśjednakfacetniewykazywałzagroszuroku
osobistego.
Jużsięnielubimy?spytałgoKruk,siadając