Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
TamtenwielkifacetstałpodwieżązegarowąDworca
GłównegoPKPwGdańskuiMariuszDomańskinie
odrazuzwróciłnaniegouwagę.Tostałosięwchwili,
gdymijałgowdrodzenapostójtaksówek.
Twarzfacetabyłazapuchniętaizakrwawiona.
Niesprawiałwrażenia,żenapewnootymwie.
Wpatrywsiępustoprzedsiebie,gdzierozpościerały
sięWałyJagiellońskienaprzekórnocyszumiące
samochodami,aledlaniegomogłabytobyć
jakakolwiekinnaulicaczychoćbykubełześmieciami.
Wokółprzechodzililudzie,jednaknikogonie
zainteresow.Stałwyprostowany,nieruchomy,jakby
walkaozachowaniepionubyłaostatnimprzejawem
godności,jakimupozostał.
MariuszDomańskichciałgominąćjakinni.Zamiast
tegozatrzymałsię,wyjąłpapierosyiwykonał
zapraszającygest.
Wielkimężczyznanieporuszyłsię.Jegowytarty
brudnyubiórwieleonimmówił,ajednakfacetnie
skorzystałzokazji.Cośznimbyłowyraźnienietak.
DopierogdyDomańskipodsunąłmupaczkępodnos,
prawadłońtamtegouniosłasięconajmniejkrólewskim
gestem,sprawniewysupłującpapierosa.
Brudne,pokaleczonepalcezdradzały,żejednaknie
byłkrólem.
Zapalili.
Ciężkanoc?
Kiwnięciegłową.Domańskizaciągnąłsięgłęboko,